wtorek, 27 października 2015

20) "...Nic już nie da się zrobić..." cz.1

Powoli wszedłem do Skrzydła Szpitalnego. Niestety ktoś tam był. Narcyza Black. Zauważyła mnie, ale nie kazała mi wyjść.
- Hej - uśmiechnęła się blado.
- Mogę...? - zapytałem niepewnie, wskazując na krzesło.
- Siadaj. - mruknęła.
Pomieszczenie było białe i jasne, jak zwykle. Jedyną czarną rzeczą w promieniu kilometrów wydawały się włosy Bellatrix.  Narcyza była pochylona nad Bellą, ale kiedy przyjrzałem się jej bliżej odkryłem, że wcale nie patrzy na dziewczynę. Uporczywie wpatrywała się w posadzkę tak jakby widziała coś, co tylko ona mogła dostrzec...
***
Było ciepłe popołudnie. Razem z Bellatrix siedziały w kuchni i wertowały książkę z przepisami, szukając jakiegoś, który nadałby się na tą okazję.
- To jest niezłe - mruknęła Bella, wskazując na stronę z przepisem na "tartę gruszkową".
- Nawet spoko. - odmruknęłam.
- Dlaczego szepczemy? - zapytała czarnowłosa (szeptem), uśmiechając sie głupkowato.
- Bo tak. - odpowiedziałam jej trochę głośniej.
-To co, Cyziu? Zaczynamy? - spytała Bella zacierając ręce.
- A, jakże, siostro, a jakże! - dostałyśmy napadu głupawki.
Po chwili, niegdyś czarna kuchnia stała się zupełnie biała, z powodu nawałów mąki, które w niewyjaśniony sposób wydostały się z paczek.

- Łap! - wrzasnęła.
Po chwili jajko wylądowało w moich włosach, a my obydwie na podłodze. A wtedy..
*** 
- Bella! Ona nie oddycha!- krzyknął jakiś męski głos.
Szłam do Skrzydła Szpitalnego żeby odwiedzić Bellę, a tu takie coś! Ruszyłam tam biegiem, ślizgając się na śliskiej posadzce. Wbiegając do sali szpitalnej wpadłam na jakiś parawan. 
- Andromeda! - krzyknęła moja starsza siostra.
Bella leżała nieruchomo tak jak zawsze, ale coś był nie tak. Armatura pokazująca częstotliwość uderzeń serca, się wyłączyła, albo... Albo jej serce przestało bić...
***
Pani Pomfrey machała nad nią różdżką. Eva szlochała cicho. Ann waliła głową w ścianę. Narcyza wbiła szklane spojrzenie w podłogę. Andromeda krzyczała. Ted próbował ją uspokoić. Energiczność pani P. słabła, z każdym ruchem była coraz bardziej zrezygnowana. Czas dłużył się niemiłosiernie. Ja tylko siedziałem na krześle i obserwowałem sytuację. 
- Idź po Albusa - szepnęła pani Pomfrey.
Poszedłem, więc. Właściwie pobiegłem, dyrektor pobiegł za mną. Powiedziałem tylko,że musi ze mną iść nie powiedziałem dlaczego. Byłem przerażony, strach paraliżował moje ciało. Właściwie nie wiem czemu jeszcze biegłem. Z każdym krokiem czułem, że się przewrócę, ale biegłem dalej. Byłem pewny, że się zgubię, nie dotrę do celu. Jednak dotarłem. Dumbledore pomagał pielęgniarce, on też wymachiwał różdżką. 
Nie wiem ile czasu minęło. Godzina? Dwie? W każdym bądź razie, po tym czasie dyrektor opuścił różdżkę. Pomfrey również. 
- Co się stało? - zapytałem nieprzytomnie.
- Nic już nie da się zrobić - westchnął Dumbledore.
***
Moje serce eksplodowało na tysiące kawałeczków. Nic nie było wstanie mnie powstrzymać, nawet ramiona Ted'a. Krzyknęłam jeszcze głośniej. Padłam na jej łóżko. Nie poruszała się. Umarła. To był koniec.
***
Był mroczny, mokry dzień. Dzień pogrzebu mojej siostry bliźniaczki. Bellatrix Black. Płakałam. Ludzie ubrani na czarno stali w równych rzędach. Płakałam. Byli smutni. Życie nie miało sensu. Było zimno. Płakałam. Leżała w czarnej trumnie. Blada. Ze swoimi czarnymi, kręconymi włosami, długimi czarnymi rzęsami. Płakałam. W czarnym ubraniu. 
Spojrzałam na nią ostatni raz, płakałam, zanim zamknęli trumnę. Dwóch mężczyzn spuściło ją do rowu. Płakałam... I...
***
Obudziłam się w jakimś twardym, małym, zamkniętym pomieszczeniu. Byłam obolała. Nie mogłam się podnieść było za mało miejsca. Zaczęłam krzyczeć...
_____________________________________________________
Długo mnie nie było. Nie chcę się tłumaczyć. Liczy się to, że rozdział jest, nie? Tęskniłam <3 Jak można wywnioskować na podstawie tytułu, jest to pierwsza część. Rozdział dziwny, nieposkładany, ale chyba spoko. W niektórych momentach bohaterowie są rozkojarzeni, gadają i myślą jak małe dzieci. O to chodziło ;) Mam nadzieję, że się wam podobało. 

Całusy!
Luna

PS Co się schrzaniło z szablonem :( Postaram się coś z tym zrobić.  Edit: Juz wszystko OK :)

środa, 16 września 2015

Rok Bloga!!!

Otóż tak, kochani. Ten dzień nadszedł! Mój blog kończy dziś równo rok <3 Jestem dumna, że go nie porzuciłam i z tego, że pisze dziś tego posta. Chciałabym wam serdecznie podziękować za komentarze, wyświetlenia i za to, że jesteście ze mną. Dziękuję za każdy komentarz i każde wyświetlenie. Dziękuję moim czytelnikom: Yuri, Cyzi, Marion, Alicji Sims, Agacie, Dorze, Ann i wielu innym oraz mojej becie Cioci Belli. Dziękuję również każdemu anonimowi, tym którzy są na moim blogu nowi i tym, którzy znają go od dawna.
Do tej pory na blogu pojawiło się:


  • 19 rozdziałów
  • 8 notek organizacyjnych (łącznie z tą)
  • 3 LBA (dalej mam zaległości)
Mam również:
  • 17 obserwatorów
  • ponad 7 800 wyświetleń
Jestem niezwykle szczęśliwa! Niektórzy powiedzą, że to mało, ale dla mnie to bardzo dużo. Nie wiem co bym bez was zrobiła. Jutro pojawi się SPECJALNY rozdział, a to oznacza, że we wrzesniu będą dwa rozdziały ^^ 
Serdecznie was pozdrawiam, Kochani :*

Luna







niedziela, 23 sierpnia 2015

19) Coś nie wyszło...

Widziałam go jak wychodził z Wielkiej Sali.
- Jason! - chwyciłam go za ramię. - Jason, jestem pewna. Wybaczam.
- O czym ty w ogóle mówisz?! - wrzasnął.
- Jak to o czym, o nas!
- Jesteś ty, jestem ja, ale jakoś nie widzę żadnych nas - powiedział ironicznie.
- Jay... - zaczęłam płaczliwie. - ja cię kocham...
- Żartujesz?! Po tym co mi wczoraj powiedziałaś?! - o czym on, cholera, mówi?
- Ja z tobą o tym nie rozmawiałam.
- Nie śmieszne. A teraz przepraszam, ale nie chcę cię widzieć.
Rozpłakałam się na dobre.
***
Stałam na środku korytarza. Bez ruchu. Czułam się jakby koś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Podobno najbardziej pragniemy rzeczy, których mieć nie możemy. Tylko czemu wszystko musi mi się zawsze nie udawać?
***
- Hej, Bell! - Eva się uśmiecha.
Nie odpowiadam.
- Co się stało, Bella? - twarz Andromedy przybiera zmartwiony wyraz.
Dalej milczę.
- Ej, Bella! Słyszysz? - Ann nie daje za wygraną.
Chyba przestaje czuć. Po prostu leżę i nic nie czuję.
- Idźcie po Cyzię! Bella, Bella! - czuje dłoń Andromedy na policzku.
Po chwili dochodzą nowe głosy.
- O co chodzi?- to chyba Cyzia.
- Nagle zrobiła się blada i zaczęła się trząść! - pewnie Andrmoeda.
- Boże, Bella! - Cyzia?
Słychać szloch.
- Co się dzieje? - mężczyzna.
- Ona..... Bella. - Eva?
- Nagle ....... i wtedy...........
Cisza. Głucha cisza. Wypełniła moje uszy, mózg czaszkę. Tylko cisza.
***
Do pomieszczenia wpadł Dumbledore.
- Co się dzieję? - zapytał.
- Ona... Bella... - wykrztusiła Eva.
- Nagle wpadła do pokoju. Rzuciła się na łóżko. Zrobiła się blada. Łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Potem zaczęła się trząść. I zemdlała. Chyba. Na pewno zemdlała - wyjaśniła Ann, której ręce lekko się trzęsły.
- Obawiam się, że to może być atak paniki. Są one spowodowane ciężkimi wydarzeniami w życiu człowieka. Napływem emocji. Smutku, gniewu. Rozumiecie? Panno Black? - ja i Cyzia odwróciłyśmy się jednocześnie. Po policzkach mojej siostry spływały łzy, pomieszane z cienką warstwą pudru. Oczy miała zamglone. - Najstarsza panno Black. Czy ona miewała już kiedyś takie ataki? - zapytał Dumbledore.
- Chyba nie. Nie przypominam sobie - odpowiedziała Cyzia, lekko krztusząc się łzami niepokoju.
- W każdym bądź razie trzeba zabrać ją do Skrzydła Szpitalnego.
***
Widziałem ją leżącą na prostym, białym łóżku. Była w zasięgu mojego wzroku. Drobna, blada istota, której twarzyczka była obsypana ciemnymi, kręconymi włosami. Jej powieki były zamknięte, a rzęsy dotykały policzków. Jej pełne usta wydawały się czerwone. Wyglądała naprawdę pięknie. Sala była pusta. Podszedł do jej łóżka i usiadł delikatnie na krześle. To przez ze mnie tu trafiła. A tak naprawdę przez to co powiedziała. Skoro to była jej wina, to czemu czułem się tak cholernie źle?
***
Nie pamiętała już kiedy widziała jej czarne oczy. Wielkie czarne oczy. Musiała zadowolić się patrzeniem na powieki. Bellatrix nie dawała znaku życia już od miesiąca. Doskonale pamiętała jak jej siostra leżała tu niedawno. Ta dziewczyna to ma pecha. Tęskniła za nią. Za jej śmiechem, za jej głupimi żartami. Wolałaby tu leżeć zamiast niej. Nie wiedzieć czemu, spędzała tu godziny wpatrując się w uśpioną twarzyczkę jej siostry. Boże, jak za nią tęskniła.
***
- Jason! Jason!
- O co chodzi, Ted? - pytam.
- O Bellę! Człowieku, ona leży tam już prawie dwa miesiące, a ty ani razu jej nie odwiedziłeś! -mówi oburzony Gryfon.
Gdyby znał prawdę, gdyby wiedział ile godzin spędziłem wpatrując się nią, wsłuchując się w ciszę.
- A ponad to, to twoja wina. Ona leży tam przez ciebie! - teraz to już przesadził.
- Ona leży tam przez siebie i wyłącznie przez siebie! Przez swoje wybory, przez swoją głupotę. Przez to jak traktuje ludzi. Nie ma w tym ani grama mojej winy, - zaczynam się wydzierać na cały korytarz.- to jej wina! Tylko jej wina! - krzyczę i wymierzam mu cios w brzuch.
Ted upada. Na korytarzu słychać piski. Uciekam na wieżę, tam gdzie powiedział mi, że mnie nie chcę.
***
Widzę ciemność. Słyszę ciszę. Umarłam? Oszalałam? Śpię? Nie wiem nic. Chce przestać istnieć. Moje ciało rozdziera ból. Każdy jego milimetr cierpi katusze. Aż w końcu piękny moment. Przestaję czuć ból. Nic nie pamiętam. Tylko smutek, zawiedzenie, cierpienie. I nagle i emocje ustają. Przestaje czuć. Przestaję istnieć, oddychać. Moje serce przestaje bić. Umieram.
____________________________
Rozdział jest krótki, ale jestem z niego zadowolona. Chciałam go dodać już trzy razy, ale ciągle coś zmieniałam. Dlatego jest z małym poślizgiem. Mam nadzieję, że wam się podobał i, że jest godnym powrotem.

Całuję,
Wasza Luna

niedziela, 16 sierpnia 2015

Decyzja podjęta!

Witajcie, moi drodzy!


Jak wiecie, jakiś czas temu, umieściłam tutaj posta. Komentarze pod nim były cudowne! Czytając je popłakałam się ze wzruszenia :') Wiecie co jest dzisiaj? Dziś mija 11 miesięcy od kąd założyłam bloga. Z powodów, wyżej wymienionych oraz wielu innych: 

Oficjalnie ogłaszam, że blog zostaje...
usunięty.














Ha, ha! Żart :D 


Blog zostaje odwieszony!!!

Rozdział pojawi się w następnym tygodniu.Reszta rozdziałów będzie pojawiać się ok. raz w miesiącu.

Całusy i do przeczytania <3

PS: Uwielbiam was :*


środa, 22 lipca 2015

Tęsknię :*

Nie, to nie jest oficjalny powrót. Po prostu chciałam wam napisać, że jestem, czuję się dobrze, na pewno wracam (niedługo) i pracuję już nad rozdziałem. Stęskniłam się!

Szykujcie się! Wielki powrót Luny, już niedługo!

czwartek, 23 kwietnia 2015

*Nie wiem jaki tytuł tu dać*

Jak się domyślacie, to nie będzie wesoły post. Ostatnio nie miałam na nic sił, wciąż jej nie mam. Nie miałam weny przez dwa miesiące i dalej jej nie mam. Za każdym razem kiedy otwierałam Worda, czułam się winna, że nie potrafię nic napisać. Bardzo chciałam napisać rozdział, ale nie potrafiłam przebić się przez tą barierę. Okropnie się czuję pisząc tego posta, czuję, że was zawiodłam, że zawiodłam siebie. Mam tyle nauki, tyle sprawdzianów i coraz mniej pasji do tego co robię... Nie kręcę już filmów, nie potrafię pisać, nie maluję w wolnym czasie. Nie daje sobie rady z nauką. mam wrażenia, że to szkoła wysysa ze mnie pajsę, każdego dnia, wenę, chęć do realizacji twórczej, chęć do życia. Nie mogę sobie z tym poradzić... nie umiem... Pewnie wiecie co mam na myśli.

Zawieszam bloga na czas nie określony.

To samo tyczy się Freda i Angeliny. Nie jestem niczego pewna. Nie wiem kiedy wrócę, czy wrócę...
To już mnie przerasta. Niedawno pisanie było dla mnie ucieczką od problemów, a teraz, zaczyna stawać się problemem.

PS: Nie dziwcie się, że taki sam tekst pojawił się na drugim blogu. Nie miłam siły napisac tego drugi raz.
PSS: Jeszcze raz dziękuję za LBA dziewczyny <3

Będę tęsknić 
Luna


Przepraszam...

poniedziałek, 16 marca 2015

18) "Zdecydowałam..."

Miśki, blog kończy już pół roku! Nie wierze, że tak długo tu jestem... To już 18 rozdział...
Dedykuję go wszystkim czytelnikom :*  Cioci Belki,  mojej wspaniałej becie. Yuri,   której mam przyjemność betować. Chłód,  z którą prowadzę "mądre" rozmowy. Każdemu kto skomentował.  Tym co byli od początku, i tym co doszli nie dawno. 
Jesteście super! ♡
Wstałam z ziemi. Szybkim ruchem otrzepałam swój kremowy płaszcz ze śniegu. Było mi zimno, byłam zła. Jak on mógł mnie tak zostawić?! Skrzywiłam się. Czego on się spodziewał po wyjściu ze mną w walentynki?! Chyba nie, że będziemy sprzątać psie kupy?! Wyjęłam lusterko z torebki i poprawiłam makijaż. Uniosłam kąciki ust do góry i zaczęłam szukać 'mojego" niedoszłego chłopaka, który tak na prawdę nim nie był. Odeszłam szybko od miejsca tego zdarzenia. Lepiej nie wspominać jakiego...
Właściwie to czemu on uciekł? Czy ja jestem, aż taka brzydka?! Uspokój się kobieto i idź go szukać!
I wtedy  go zobaczyłam. Siedział na korzeniu i... całował się. Zobaczyłam kim była ta dziewczyna i uśmiechnęłam się krzywo. Super, po prostu super!
Odeszłam.
***
"Odkleiłam" się od Jasona. Wydawało mi się, że słyszę kroki, ale nikogo nie widziałam. Uznałam, że to złudzenie wywołane nadmiarem emocji.
- Bella, - chłopak odezwał się. - kocham cię. Już od grudnia. Bella...
- Jason ja... Potrzebuję czasu. Nie wiem czy po tym incydencie, - czyt. po pocałunku z tym francuskim ślimakiem. - będę wstanie ci zaufać.
- Bella...
- Potrzebuję czasu - dodałam bardziej stanowczo. - Ale nie mówię "nie" - sprostowałam widząc jego smutne spojrzenie. - Ja już pójdę.
- Odprowadzić cię? - spytał z nadzieją.
- Nie. To znaczy... Nie, dziękuje.
I odeszłam. Czemu miłość jest taka głupia?!
***
Wpadłam do dormitorium jak burza. Tak przynajmniej zwykła mawiać moja starsza sistra, która z nieznanych mi powodów, przesiadywała u nasz w pokoju. najwyraźniej przerwałam Andromedzie w "recenzji randki".  Siedziała na łóżku, tak jak reszta moich współlokatorek. Natomiast Narcyza siedziała na odwrót na krześle, które było ustawione blisko przedmiotu spoczynku innych dziewczyn.
- Cześć, Bella! - blondynka uśmiechnęła się do mnie.
- ...i wtedy wyszliśmy z Trzech mioteł... - moja bliźniaczka najwyraźniej nic nie robiła sobie z mojej obecności.
Padłam na moje własne łóżko i zaczęłam wpatrywać się w łóżko. Musiałam mieć nie ciekwą minę, bo Dro znów przestała opowiadać.
- Ej, co się stało? - spytała Cyzia.
Milczałam.
- Coś nie tak z Jay'em? - dołączyła się Eva.
- Nie. Nie wiem - odpowiedziałam wreszcie.
- Gadaj! - zarządziła Dromeda.
- No dobrze, więc...
***
- Idiota! - stwierdziła Narcyza.
- No weź! To ta francuzka zawiniła! - moja młodsza (dokładnie o 15 minut) siostra, jak zwykle musiała się wtrącić.
- I tak idiota! - kontynuowała wywód starsza.
- Bez przesady! - zaczęła Eva.
- Ja bym nie wybaczyła. - mruknęła Annie.
Wiedziałam, że zaraz zaczną się kłócić. Odeszłam.
***
Na całe szczęście Rudi znalazł się na błoniach. Opowiedziałam mu wszystko.
- A to palant! - powiedział po chwili. - Bel, on za łatwo daje się zmanipulować. nie zasługujesz na niego. Po za tym, nie ufam mu.
- Ja naprawdę nie wiem co o tym sądzić, Rudolf.
- Chcesz znać moje zdanie? - energicznie pokiwałam głową. - Ja bym powiedział nie, ale ta decyzja należy do ciebie. To w końcu twoje życie. - powiedział i objął mnie.
- Chyba muszę trochę pobyć sama. Nie gniewasz się? - mój przyjaciel pokręcił głową.
Weszłam do zamku. Korytarze były jak zwykle ciemne. Skończyły się już lekcje. Było cicho. W pewnym monecie usłyszałam kroki. Odruchowo przysunęłam się do ściany. Poczułam, że cos ciągnie mnie za włosy.
- Głupi świecznik - mruknęłam patrząc z wyrzutem na uchwyt na świece, który z całą pewnością wyrwał moje cenne loki.
Nie miałam siły tego roztrząsać. Odeszłam.
***
Siedziałem na wieży astronomicznej. Jakim byłem głupcem! Dałem się zaprosić (na walentynki) dziewczynie, które nawet mi się nie podobała. W pewnym momencie usłyszałem kroki.
- Hej, Jason! - to Bella.
- Zdecydowałaś? - spytałem wstając.
- Tak - uśmiechnąłem się lekko. - Jay... Ja-a, my. - zaniepokoiłem się lekko. - Nie możemy być razem. - odparła chłodno. Miała trochę inny głos niż wczoraj.
Nie mogłem tego słuchać. Odszedłem.

_________________________________________________________
Po pierwsze, rozdział krótki, ale pisałam... Wstyd się przyznać... Szybko, więc rozdział średni. Nie wiecie jak się ciesze z tych pół-urodzinek  ^^ Dzięki za... Wszystko :*

Wasz
Luncik :*

sobota, 28 lutego 2015

17) Walentynki - gorzej już być nie mogło?! (potwierdzone przez autorkę -.-)

Rozdział dedykuj Ann, za najlepsze 15 minut o klacie Aarona ;)

Minęły dwa tygodnie. Dwa tygodnie, od kiedy się obudziliśmy. Był luty, weekend. Leżałam sobie spokojnie na łóżku i czytałam książkę. Mój spokój zakłóciła jednak moja urocza siostra, Andromeda. Zgniotła mnie(delikatnie mówiąc).
- Wstawaj, leniu! Idziemy do Hogsmeade! - wrzasnęła.
- Z jakiej to okazji?
- Walentynki, walentynki! - zapiszczała.
Walentynki - beznadziejne święto, którego na pewno nie spędzę z ową piszczącą istotą, zwaną moją siostrą.
- To co robimy? - spytałam licząc, że reszta ma czas.
- Jestem umówiona z Evanem... - mruknęła Eva, miętosząc brzeg pidżamy.
- Ann? - zaskomlałam.
- Przepraszam - pokręciła głową.
- To w takim razie, pójdę na kremowe z Jay'em i Ted... - zobaczyłam wyraz twarzy Dro - W takim razie, tylko z Jasonem - westchnęłam.
***
Wyglądałam normalnie. Miałam na sobie czarny sweter, jasne rurki i ciemny płaszcz. Rozpuszczone włosy i wiszące kolczyki ze zniczami. W takim oto stroju, wraz z moją torebką, opuściłyśmy dormitorium. Dziewczyny wielokrotnie mnie przepraszały. Nie byłam na nie zła, w końcu to było ich życie.
***
Smętnym krokiem włóczyłam się po Hogsmeade. Ścieżki były białe, dachy były białe. Tylko ja byłam czarna. Boże, jak to głupio brzmi! To znaczy, byłam w czarnym płaszczu i czarnym szaliku, moje czarne włosy miałam rozpuszczone, więc w pewnym sensie byłam czarna... Mniejsza o to. Cholernie mi się nudziło. Mój humor odpowiadał mojemu nastrojowi (był czarny). Było tak nudno, że nie wiem, co powiedzieć. Więc chyba coś opowiem. O tym jak Narcyza uciekła z Malfoy'em? Może kiedy indziej. Opowiem o Evie. To dobry temat. Może nie będzie tak nudno.
***
Skończyła się przerwa świąteczna. Był wieczór. Pierwsza kolacja w Wielkiej Sali. Byłam wtedy na pierwszym roku. Wszyscy byli znudzeni. Po sali niosło się echo rozmów. W pewnym momencie dyrektor powstał. 
- Serdecznie chciałbym powitać Evę Feve, byłą uczennicę Beauxbatons.
Do pomieszczenia wkroczył wątła, wysoka dziewczyna z długim, czarnym, grubym warkoczem. Lekko się trzęsła. Usiadała na stołku, stojącym na środku. Założyli jej na głowę tiarę. Minęło dobre piętnaście minut i nic. Czapka milczała. I wtedy wrzasnęła to, czego nikt się nie spodziewał...
- Slytherin!!!
Powlekła się do stołu. Zrobiłam jej trochę miejsca i posłałam pokrzepiający uśmiech. Wtedy zobaczyłam, że jej tęczówki są...
***
Usłyszałam jakąś rozmowę i odruchowo schowałam się za drzewem. Zza krzaków wyszła, taaa... No, jak jej tam? Ta, która dołączyła na początku czwartej klasy i też była francuz... I Jason. Dopiero po chwili skojarzyłam fakty. Dziś były walentynki. Dziewczyna zbliżyła się do Krukona i... Nie chciałam na to patrzeć, uciekłam..
***
To bardzo zabawne. Wiecznie uciekam przed Jasonem. A teraz? Siedzę pod drzewem i staram się nie rozpłakać, ale kiepsko mi to wychodzi. Jak, ostatnio, wszystko. A ostatnio pomiędzy mną, a nim nieźle się układało. Myślałam, że może kiedyś... Stop, Bell! nie rób sobie złudnej nadziei. Bell... Jason tak na mnie mówi... Stop! Zachowujesz się jak rozchichotana małolata. Weź się w garść i przestań płakać... Kiedy się rozpłakałam? Miłość jest beznadziejna...
***
Powolnym krokiem podszedłem do mojego ulubionego drzewa, żeby przysiąść na korzeniu. Czułem się  fatalnie. Właśnie pocałowała mnie dziewczyna, do której nic nie czuję. W dodatku wydaje mi się, że dałem jej nadzieję... a przecież chciałem ją tylko pocieszyć. Niedawno rzucił ją chłopak. Nawet nie chciałem z nią spędzić walentynek. Szukałem kogoś, ale wtedy natknąłem się na nią. Była taka smutna, że nie miałem serca jej zostawić. Gadaliśmy i... tak nagle, mnie pocałowała. A Bell... To widziała.
***
Spojrzałam w prawo i zobaczyłam jego, Jasona. Już miałam uciec, ale on złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego łzawiącymi oczami. W jego oczach widziałam smutek.
- Pozwól mi wytłumaczyć - powiedział.
- Nie ma czego. Życzę szczęścia.
- Błagam!
- Masz jedną szansę.
***
Po skończonej opowieści, pokiwałam głową. Brzmiało wiarygodnie, ale mimo wszystko czułam się oszukana.

Chwycił mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Czas się zatrzymał. Zapach jego perfum mnie odurzył i... stało się.
______________________
Miałam ostatnio problemy z weną, internetem i szablonem. Musicie mi wybaczyć. Mam nadzieje, że się podobało. Wszelkie zaległości n a waszych blogach, postaram się nadrobić.

Kisses :*
Luna


piątek, 6 lutego 2015

16) Podjęłaś decyzję, Narcyzo?

 Ten rozdział dedykuje Ginny, której cudny szablon, na moim blogu, zobaczycie już 9/02 <3
 Besos :*


Wszyscy opadli na ziemię. Zapadli w sen. Niektórzy na krzesłach, inni na parkiecie, kolejni wpadli głowami do jedzenia, a orkiestra upadła z hukiem na instrumenty. Przepraszam, nie wszyscy. Wszyscy, oprócz grupki ludzi, w jednym z czterech kątów, w mroku. Szeptali i siedzieli. I tak w kółko, przez godzinę. W końcu przystojny chłopak wkroczył do sali. Zebrani natychmiast się podnieśli. Każdy z nich miał na sobie czarną pelerynę, oprócz dziewczyny z blond pasemkami (tak Cyzi, Ciociu :*). 
- Podjęłaś decyzję Narcyzo? - spytał lodowatym głosem mężczyzna.
- Yyy... n... - odpowiedziała dziewczyna bez kaptura.
- Daj jej jeszcze chwilę, Panie - zaczął błagać chłopak z blond włosami.
- Zrobię to, co będę uważał za słuszne, Lucjuszu - odparł mężczyzna, jeszcze bardziej lodowatym tonem, ale zostawił ją w spokoju.
Zaczęła się konwersacja, długa i nudna. Dla wspomnianej wcześniej dziewczyny, była torturą. Nie chciała tam być, nie chciała w tym uczestniczyć. Ale Lucjusz... kochała go. Stawiało ją to w bardzo niewygodnej sytuacji, ale czego się nie robi dla miłości.
Rozmowa ciągnęła się jak karmel albo ser na pizzy. Aż w końcu, chwała Merlinowi, skończyła się.
- Idę do gabinetu Dumbledore’a, muszę coś znaleźć - oznajmił Czarny Pan. - A, właśnie. Narcyzo, będziesz musiała podjąć jakąś decyzję - dokończył, wychodząc z sali.
- Lucjuszu, ja nie chcę - jęknęła.
Nie opowiedział, tylko głaszcząc ją po włosach, wpatrywał się w nicość.
***
Ostatnią rzeczą, którą Bella pamiętała był taniec. I to dziwne otępienie. Co się wydarzyło? Czemu wszyscy śpią?
Skierowała wzrok w kąt sali i wydała z siebie zduszony okrzyk. Natychmiast jakiś brunet walnął ją zaklęciem usypiającym. Znów pojawiła się ta słodka lekkość. Zobaczyła tylko twarz. Twarz Narcyzy.
***
Nagle, niespodziewanie, uczucie lekkości znikło. Poczuła chłodne powietrze. Obudziła się. Oślepił ją blask dnia. Wszystko układało się w sensowną całość, jedna mozaika okienna była wybita. Stąd ten wiatr. Tylko, na brodę Merlina! Czemu wszyscy śpią?! Nie, nie wszyscy. Większość właśnie wstawała tylko... Który jest dzisiaj? Ile spali? Czemu w ogóle spali? Co to byli za ludzie? Czy się jej przyśnili? I najważniejsze, co tam robiła Narcyza? Tyle pytań i brak odpowiedzi.
***
Dyrektor opuścił salę, już jakiś czas temu. Denerwowałam się. Wreszcie, Merlinowi niech będą  dzięki, przyszedł.
- Kochani, z informacji, które zdobyłem wynika, że spaliśmy... miesiąc - rozległy się długie jęki.
Aha, fajnie. Dlatego śmierdzę jak szambo. Cudownie.
- Ten, kto jest za to odpowiedzialny, poniesie surowe konsekwencje - kontynuował Dumbledore. - A teraz trochę dobrych informacji. Tak jak zawsze, z okazji Walentynek, odbędzie się wyjście do Hogsmeade - tym razem, uczniowie zaczęli wiwatować. - O mało co bym zapomniał, dziś kolacje zjecie w Dormitoriach, ponieważ Wielka Sala będzie odbudowywana. A teraz zmykajcie do Dormitoriów.
Wychodząc złapałam kontakt wzrokowy z Cyzią. Posłałam jej spojrzenie pod tytułem "Ja-Cię-Widziałam-I-Wszystko-Pamiętam-Nie-Puszczę-Ci-Tego-Płazem-Będziesz-Się-Tłumaczyć".
***
Dormitorium - mój cel. W końcu śmierdziałam jak stara obora, nie mogę dopuścić, żeby Jason... Właśnie, gdzie Jason? Później go poszukam, teraz muszę się umyć.
Udało mi się. Dotarłam do Dormitorium jako druga. Jedna łazienka wciąż był wolna, szybko ją zajęłam. Odkręciłam kurki. Woda nalewała się szybko. Zdjęłam biżuterię i zaczęłam rozczesywać włosy, nie było tragedii. Następnie rozebrana weszłam do wanny. To cudowne uczucie świeżości. Właśnie zdałam sobie sprawę, że przespałam miesiąc, a mimo to, czułam się zmęczona. Straciłam miesiąc mojego życia. To był chyba najdłuższy bal w historii Hogwartu...
***
Moja siostra obiecała mi tę rozmowę. Kto jak kto, ale Bella obietnic dotrzymuje. Czekałam w Dormitorium, wiedziałam, że i tak mnie znajdzie. Wiedziałam, że prędzej, czy później się wyda. Lepiej w... Nie. Jednak wolałam później.
W końcu zapukała.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - jej głos nie wróżył nic dobrego.
- Tak... to znaczy nie... ja nie mogę - dukałam.
- Powiedz mi wreszcie, o co chodzi! - wrzasnęła.
- On... oni... chcą zrobić... coś ba-ardzo złego... i... wmieszali mnie w to... a... a... ja nie chcę.


Nie wytrzymałam i rozpłakałam się.
____________________________
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Krótki i mało opisów. Sorki, że tak późno, ale najpierw nie było weny potem internetu. Dziękuję za 4 tysiące wyświetleń. Nowy rozdział w Walentynki. Jeśli czytacie drugiego bloga to info dla was: Tam też pojawi się najpóźniej 14/02. Marion, Yuri niedługo wypełnię ;)

Besos :*
Luna

poniedziałek, 26 stycznia 2015

LBA X2 + jakieś pogmatwane opowiadanie

Moje serducho się cieszy bo wiecie C:

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" . Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów (nie tylko), więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody , należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
 Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Marion:
1. Dlaczego założyłeś/łaś bloga? (Co Cię do tego skłoniło?)
2. Skąd przyszedł Ci pomysł na tematykę opowiadania? (Co Cię zainspirowało?)
3. Z czym miałeś/łaś (bądź masz) największy problem podczas pisania?
4. Który z Twoich bohaterów jest Tobie najbliższy? (Jak myślisz, który jest najbardziej do Ciebie podobny? Dlaczego?)
5. Piszesz swoje opowiadanie spontanicznie czy może planujesz wcześniej całą historię, zanim zaczniesz ją opisywać? (Jak to bywa w Twoim przypadku?)
6. Z którego rozdziału (motywu, fragmentu, wątku) Twojej historii jesteś najbardziej dumny/a?
7. Gdybyś został/a przeniesiony/a do swojej historii na jeden dzień, co byś robił/a przez ten czas? (Na czym byś ten czas wykorzystał/a?)
8. Jaka jest Twoja największa słabostka? (Bez czego nie możesz się obejść?)
9. Co sprawia Ci największą radość?
10. Wygrywasz konkurs, w którym przez całe dwa miesiące wakacji możesz odwiedzić i zwiedzić każdy zakątek na świecie. Jak wygląda twoja wymarzona podróż?
11. Jednorożec, Feniks, Strażnik, Łowca, Smok, Kapłanka, Koń Wodny, Wróżka, Syrena, Harmonia, Solaria, Nevra czy może Wężownik? Wybierz jeden ze znaków i powiąż go z jednym bohaterem ze swojego opublikowanego opowiadania.

1. Nadmiar weny i pomysłów <3
2. głównie to, że mało jest historii o Belli. Jest mroczna i tajemnicza. Ogólnie: pole do popisu =3
3. Przecinki, przecinki, przecinki, przecinki!
4. Matko, nie wiem... Chyba Cyzia albo Eva. Są nieśmiałe i ciche, ale potrafią się rozkręcić, jak ja :D
5. To znaczy, ja raczej... Zwykle spontan, ale czasami coś sobie w łebku układam ;)
6. Rozdziału 15 :*
7. Gadała bym z Bellą i Dumbledorem, piła piwo kremowe i przebywała w Pokoju Życzeń XP
8. Zelków, wanny, czekolady i mandarynek XD
9. Chyba dawanie prezentów ^^
10.  Anglia>Floryda>Argentyna>Australia>Chiny ♥♥♥
11. Bellatrix jako łowca :)


Yuri:
1. Cieszysz się każdym komentarzem?
2. Ile razy dziennie wchodzisz na bloga, sprawdzić co się zmieniło? XD
3. Znienawidzona lekcja?
4. Lubisz język angielski?
5. Tosty vs naleśniki?
6. Lubisz swoją piżamkę?
7. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
8. Jesteś niepoprawną romantyczką?
9. Lubisz pisać swojego bloga?
10. Czy tylko ja tak bardzo nie lubię Petera? ;-;
11. Podobają ci się całkowicie zafarbowane włosy na różne kolory? Typu: niebieskie, zielone, fioletowe?
*a tu takie małe wyzwanie!*
?. Dobra... Yuri wpadła na taki trochę dziwny pomysł XD Spróbuj napisać krótkie opowiadanie w którym bierzesz udział ty i ja + osoby które sama sobie wybierzesz. Przynajmniej 10 linijek! :D


1. No raczej :*
2. Około... Tysiąc XD
3. MATMA!!!!!!!!!!
4. Całkiem <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
5. Oto jest pytanie. Chyba naleśniki ;)
6. Uwielbiam *-*
7. Miłość nie istnieje :D
8. Raczej... Chyba... NIE!!!
9. Nie nie cierpię, dlatego go piszę. Żartuję oczywiście :* Kocham <3
10. Nie tylko -.-
11. Całkiem ładne, ale nigdy bym sobie nie zrobiła  =3

Można to potraktować jako wstęp do historii, którą za jakiś czas zacznę pisać =3


Rok 2015, maj

- Yuuuuri!!!! Ja cię wypatroszę!!!!

- Już spokojnie się nieda... Co tam Lily? - poirytowanie Dominique Weasley, natychmiast zastąpiło podekscytowanie.
- Ja mam na imię Mary! M-A-R-Y!!!
- James?
Cleto potwierdziła podejrzenia Weasleyówny. Z za baldachimu wychynęła Emily Longbottom. Zazwyczaj spokojna dziewczyna, była już zmęczona "wychowywaniem" przyjaciółek.
-  Błagam, spokojnie... - westchnęła.
Rozwścieczona blondyna cisnęła poduszką w Assari, ale ta trafiła w łóżko Wolf.
Dziewczyna wywlokła się z niego przeklinając wściekle.
W tym właśnie momencie, pojawił się Albus Potter. Mary szybko opuściła pokój wraz z chłopakiem.
- Jak dobrze, że znasz to zaklęcie, Al. Jak ty wytrzymujesz ze swoim bratem?
- Sam często zadaje sobie to pytanie

Nominuję:
1. Chloe Ann Wolf (Apocalypse: Fear and Sorrow)
2. Lily
3. Daisy
4. BlackBerry
5.Kaśkę Zwana Gryzoniem
6.
7.
8.
9.
10.
11.

Resztę uzupełnię potem ;)

Pytania ode mnie:
1. Kto wyjawił ci sekret istnienia przecinków?
2. Onet vs Blogger?
3. Jak myślisz ile rozdziałów będzie mieć twoja historia?
4, Ile już piszesz bloga/blogi?
5. Rocznik..
6. Lubisz Jhon'a Green'a?
7. Gdybyś miała do wyboru: cofnąć czyjąś śmierć albo zmienić czyjeś przeznaczeni (postacie z HP), to co byś wybrała? Jaki to by był bohater?
8. Lubisz Alpaki (krzyżówka lamy i owcy)?
9. Lubisz pastelowe kolory?
10. Opisz swój charakter w jednym zdaniu.
11. Parring, którego najbardziej nie lubisz, dlaczego?

Besos :*
Luna




niedziela, 18 stycznia 2015

Odbiło mi

Ja nigdy nikogo się nie słucham (sorki, Alicjo)...  Założyłam bloga!!! Tu macie linkęła  =3

Luna

sobota, 17 stycznia 2015

15) "I wtedy, wszystko pochłonęła czerń."

Cześć! 
Wiem spóźniłam się… Ten rozdział dedykuję Nimfadorze Tonks-Riddle ;) Na dole jest parę informacji i… to by było na tyle :)


Pierwsze tony walca, zaczęły rozbrzmiewać. Srebrno-złoto-granatowo-czerwone łańcuchy mieniły się w blasku świec. Piękne dziewczyny, w równie pięknych sukniach, kroczyły dostojnie po Wielkiej Sali, wraz ze swoimi partnerami.
Melodia porywała ich do innego świata. Tam, gdzie byli tylko oni. Oni i owa melodia. Na licznych drzewkach błyszczały ozdoby choinkowe. Powoli, każdy odnajdywał rytm, wsłuchując się w muzykę. Walc się zakończył, a salapogrążyła się w ciszy. Głuchej ciszy.
***
- Drodzy uczniowie - odezwał się dyrektor uśmiechając się dobrodusznie. - Zapraszam do tańca!
Kapela na podwyższeniu zaczęła grać muzykę. Wszyscy wrócili do tańca. Ale nie był on już tak niezwykły, jak ten pierwszy. Muzykę co chwilę przerywały śmiechy i szepty. Gwiazdy na sklepieniu świeciły. Świat wirował. Wszyscywłaśnie teraz kochali życie.
***
Prawie wszyscy. Wszyscy, oprócz czarnowłosego chłopka, siedzącego samotnie przy stoliku.  Przyszedł na bal z kuzynką, która właśnie wirowała w tańcu z jakimś blondynem.
Nie obchodziły go dziewczyny robiące do niego maślane oczyw niemej prośbie o taniec. Nie.
 On patrzył się tylko na jedną dziewczynę. Czarnowłosą. Wirującą w tańcu z również czarnowłosym chłopakiem. Dziewczynę, do której chyba coś czuł. Ślizgonkę, która,przynajmniej jego zdaniem, nie powinna być Ślizgonką. Niebyła specjalnie wredna, nie obchodziła ją czystość krwi. Nie była też zbyt przebiegła. Nadawała się na Krukonkę, w najgorszym wypadku na Gryfonkę. Patrzył się tylko na nią. Na dziewczynę o złotym sercu, pięknych, kręconych włosach i zniewalającym uśmiechu. Na dziewczynę, która tańczyła z jego wrogiem, a nie z nim. Na dziewczynę, którą kochał. Ale pewnie nigdy jej tego nie powie, bo ona była wyraźniezakochana. Tylko nie w nim... 
*** 
Taniec porywał ludzi. Zabierał ich do innego świata. Świata bez problemów, złych ocen, trosk i smutku. Lecz, kiedy muzyka się kończyła, problemy wracały, abyśmy znowu mogli o nich zapomnieć z początkiem innej piosenki. Oproblemach zapominali nawet ci, którzy mieli ich najwięcej. Lecz, jeśli się nie tańczyło, nie wsłuchiwało się w tę melodię, problemy pozostawały. Zwiększały swoją siłę, widząc szczęście i lekkość innych.
***
O problemach nie mogła zapomnieć również pewna istota. Dziewczyna. Wyjątkowo piękna, smukła kobieta. Jej problemy nie wiązały się z niepowodzeniami, tylko ze strachem. Czystym strachem. Lękiem przed tym co ma się w wkrótce wydarzyć. Oraz niepewnością. Przed oczami majaczyły jej włosy. Nie jej własne, bo prawie, że białe.
 Muzyka przybrała na sile. Ręka pogładziła ją po włosach, zaplatając w mocniejszym uścisku. Wszystkie problemy odpłynęły, jak za dotknięciem różdżki, która spoczywała w torebce, owej damy.
***
Troski nie chciały opuścić również pewnej dziewczyny. Dziewczyny, której prawie nikt nie znał (nawet wy, ale możecie poznać klikając tu)*Patrzącej tęsknie na czarnowłosego Krukona, wirującego w tańcu z równie czarnowłosą dziewczyną.** Chłopaka, który podobał jej się od rozpoczęcia nauki w nowej szkole. Chłopaka, z którym zapewne nigdy nie będzie miała przyjemności się umówić, bo jest wpatrzony w jakąś Ślizgonkę.
***
Nagle do sali wtargnęła lekkość, która ogarnęła wszystkich, nawet wspomnianą trójkę. Kolejna była senność. I wtedy, wszystko pochłonęła czerń...

(nawet wy, ale możecie poznać klikając tu)* - na niebiesko będą dopiski "od autora"
Patrzącej tęsknie na czarnowłosego Krukona, wirującego w tańcu z równie czarnowłosą dziewczyną.** - powtarzałam się specjalnie 
 ________________________________________
Oto informację:
• Ta tylko do Yuri :D Sprawdź twój kom przy rozdziale 13 XD
• Założyłam fanpage, informuję tam o rozdziałach na bieżąco
• Jeśli wchodzicie w linka z postaciami zjedźcie na sam dół
• Kochaaaaam was <3
• Rozważam założenie drugiego bloga

Rozdział dosyć krótki, ale bardzo ciężko było mi go napisać. Miałam napisane 4, ale zapsuł mu się komputer i przepadły :'(

Całusy
Luna