niedziela, 2 listopada 2014

9) „Halloween czyli… Czy to jest wilkołak?! cz.2”

Dedykuję ten rozdział - po raz kolejny - moim kochanym dziewczynom: Assari Cleto i Cioci Belli, które każdym komentarzem podnoszą mnie na duchu i dają siłę na kolejne rozdziały. 
Dziękuję wam!

Jason leżał martwy. Martwy. Martwy!!!Pośród ciernistych krzewów spoczywało jego ciało. Czarne kręcone włosy- jak zawsze- z nonszalnacją opadały mu na czoło. Bladą cerę przecinały strużki krwi. Przez podartą koszule przesiąkała krew. Stałam jak wryta w ziemie. Co miałam zrobić. Czułam jakby cały mój świat leżał tam na ziemi martwy, pozbawiony życia. Kochałam  go, naprawdę kochałam.
Czemu uświadamiam sobie to dopiero teraz. Teraz kiedy jego już nie ma. Dlaczego dopiero teraz. Stałam tak dalej, nie miałam siły już na nic. Łzy bezwładnie spływały po moich policzkach.
Riddiculus! - męski głos, to na pewno był mężczyzna. Znałam ten głos, ale nie wiedziała do kogo on należy. Wszystko dochodziło do mnie jakby przez mgłę.
Nagle ciało zniknęło.
- Bella, Bella słyszysz mnie! - tak teraz byłam pewna. To był Jason.
Rzuciłam mu się w ramiona. A co jeśli on to zobaczył? Nie, to przecież bogin. Dla niego przyjął inną postać. Dalej szlochałam w jego ramię,mocząc jego koszule.
- Bel, spokojnie. Bel, to był tylko bogin. Cii, spokojnie. - usilnie próbował mnie uspokoić. Ja byłam spokojna. On żył. Było dobrze. Uśmiechnęłam się niepewnie.
- No to idziemy? - spojrzałam na niego jakby  urwał się z choinki. - W końcu chyba chcesz wygrać?
Zupełnie zapomniałam! Zawody! A ci jak już ktoś wygrał?!
- Idziemy! - pociągnęłam go, na co on zareagował gromkim śmiechem.
***
Szliśmy dalej - ramię w ramię. Co chwila śmieliśmy się z żartów i  wspominaliśmy przeszłość.
Nagle coś za nami drgnęło. I zza drzew wyłoniło się włochate coś. Zaczęłam biec.
- Jason... Czy to jest wilkołak?! - spytałam roztrzęsiona.
- najwyraźniej. - odpowiedział siląc się na ironię. "Wilkołak" dalej nas gonił. W pewnym momencie Nordson, ot tak, zapadł się pod liście.
- Jay!!! - wrzasnęłam przerażona.
- Biegnij, Bella! Ja sobie poradzę! - wydyszał z rowu do, którego wpadł.
Rzuciłam na niego przelotne spojrzenie. Chciałam zostać, ale zauważyłam,  że bestia się zbliża. Spojrzałam mu w oczy i odbiegłam.
***
Naprawdę nie łatwo pokonać Sklątkę-Tylnowybuchową i Nieśmiałki. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Te (przekleństwo) Nieśmiałki prawie wydłubały mi oczy.  I mam tyle zadrapań. Uch!
Już nie biegłam. Przestałam wierzyć w to, że wygram. Nagle za drzewami coś zamajaczyło złotym blaskiem.
- To puchar? - powiedziałam do siebie. - Nie. Ale można sprawdzić.
Stanęłam ja wryta to był puchar. Ogarnęłam się i zaczęłam biec w jego kierunku. Nagle zza drzew wyłoniła się postać. Z powodu jasnego blasku oślepiającego mnie, nie mogłam ujrzeć jego twarzy.
On też biegł po nagrodę. Dotknęliśmy pucharu w tej samej chwili. Las zapadł się pod ziemię, a marmurowa płyta w okół pucharu
 podniosła na wysokość 20 stóp. Teraz wiedziałam kto to jest. Drugi raz tego dnia, to był Jason.
***
Byłam bardzo zadowolona. Wygraliśmy! Dostaliśmy po 50 galeonów i po 100 punktów dla domu. Tylko nigdzie nie było Andromedy. Przechadzałam się po błoniach zmierzając ku mojemu ulubionemu drzewu. Już miałam siadać, kiedy zobaczyłam coś co mnie zamurowało. Dro leżała na ziemi nieprzytomna, a z jej czoła leciała krew. Na nodze miała gigantyczne rozcięcie, pod oczami zieleniły się sińce. Uznałam, że to kolejny bogin.

- Riddiculus! - krzyknęłam. Nic - Riddiculus! - krzyczałam coraz bardziej panicznie.
To nie był bogin, to była prawdziwa Andromeda Black...
_____________________________________
Wiem okłamałam was. Notka miała być wczoraj, ale komputer nie chciał współpracować. Przepraszam. Nowy rozdział pojawi się ok. w  piątek. Wypełnię jeszcze TooMuchInformationes.
Zachęcam do komentowania, całusy!

Luna
  ę


6 komentarzy:

  1. Czemu mnie okłamałaś? ;-;
    Boziu! Dedykacja dla mnie! A ja przecież nie zrobiłam nic wielkiego... :3 Dziękuję! ;D
    Boziu kobieto dawaj następny bo nie wytrzymam!
    I Jason taki słodki aww.... ^^
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz mi internet strajkował!
      Dedykacje dostałaś dlatego, że twoimi komentarzami sprawiasz, że podlatuję do nieba ze szczęścia, bo komuś się podobają moje wypociny.
      Rozdział niestety w piątek, bo jeszcze nie zaczęłam czytać lektury na środę.
      Postaram się do ciebie zajrzeć, całusy!

      Luna

      Usuń
  2. Dziękuję za dedykację ^.^
    Rozdział genialny! :3 I ta końcówka, jak ja lubię takie cliffhangery *.* Biedna Dro, mam nadzieję że wszystko będzie z nią w porządku, choć muszę przyznać, że mały dramat też by mnie satysfakcjonował ^^
    Pisz szybko kolejny rozdział, bo mnie zżera ciekawość co będzie dalej, a muszę się nauczyć na 4 duże klasówki, więc muszę być skupiona, a nie ciągle myśleć o tym blogu :)
    Całuski, Ciocia Bella ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety będziesz musiała poczekać, bo ja mam 2klasówki i lekturę :(
      Strasznie mi miło, że ci się podoba.
      Całusy!

      Luna

      Usuń
    2. Rozumiem :) ja sama mam full nauki i nie wyrabiam, a pisać mogę tylko na laptopie (już niedługo mam nadzieję) z którego z kolei korzystam głównie w weekendy, bo w tygodniu nie ma czasu :/ chociaż ostatnio zaczęłam pisać rozdziały w zeszycie, głównie na biologii, a że biologię mam 5 razy w tygodniu, to mam kiedy pisać ;3
      Czekam i życzę weny na coraz dłuższe rozdziały, Bella ;***

      Usuń
  3. Boże, myślałam, że go zabiłaś...

    OdpowiedzUsuń