czwartek, 6 listopada 2014

10) "Ten, który znajdzie miejsce w przyszłości."

Ten rozdział dedykuję pewnej bloggerce  której nick brzmi  Tigraira. Tak jak ostrzegałam!
Teraz wprowadzamy bardo istotną postać. Enjoy reading!

Zostawiła Ted"a samego w Skrzydle Szpitalnym. Minął już tydzień, a ona się nie obudziła. Wiadomo było, że nie zrobiło tego żadne stworzenie z lasu na błoniach. To zrobiło COŚ z Zakazanego Lasu. Po raz pierwszy od 3 dni szła do dormitorium, ponieważ przez cały czas siedziała przy łóżku bliźniaczki. Kiedy ubrała się i przebrała dochodziła godzina 21:00. Schowała się w najciemniejszym kącie Pokoju Wspólnego, patrząc się martwo w płomienie tańczące w kominku. Było to niezbyt wysokie pomieszczenie, ponieważ znajdowało się w lochach. Barwami dominującymi były srebro i zieleń. Wszystkie fotele, sofy i stoły utrzymane były w  nienagannym stanie, a na ścianach wsiały  okazałe gobeliny. W najbardziej ciemnym i odległym kącie kuliła się mała istotka,  przyciskająca kolana do piersi i łykająca słone łzy. "A gdyby to tak ona leżała teraz w skrzydle szpitalnym?" - jej myśli płynęły powoli, niczym rzeka gęstej czekolady - "O, tak. Byłoby lepiej."
Jej czarne, piękne, kręcone włosy spływały kaskadą na jej ramiona, zakrywając jej, i tak już prawie niewidoczną, bladą twarz, przecinaną co chwilę, nowym strumieniem łez, wypływającym spod jej gęstych, czarnych rzęs*. Po chwili do jej uszu dotarły szepty.
- Cyzia, naprawdę się spieszymy! - syknął ktoś. Malfoy. - ta myśl błyskawicznie przyleciała do jej głowy.
- Już idę, Lucjusz. Już. - odpowiedział mu ciepły głos Narcyzy Black. W Bellatrix krew zabulgotała. Gdzie ten porąbaniec chce ciągnąć jej siostrę o takiej porze?! Pozostało jej tylko to sprawdzić.
***
Szła cicho mrocznym korytarzem, prawie wstrzymując oddech. Wszystko żeby tylko się nie wydać. Hogwart o tej porze był jakiś... inny. Powoli kierowali się do wyjścia. Gdzie oni zamierzają się udać? Wyszli. Teraz żwawym krokiem pokonywali błonia. Już wiedziała gdzie idą. Zakazany Las.
***
Ciężko było jej podążać za nimi. Zdecydowanie przyspieszyli, poza tym ciągle chowali się za drzewami. Wyraźnie dotarli do celu. Schowali się za kręgiem drzew. Bella zajęła dobre miejsce. Spostrzegła, że jest tam o wiele więcej. Wszyscy w czarnych pelerynach, wszyscy oprócz Narcyzy. Po środku stał przystojny chłopak. skarciła się w myślach, jak można w takiej chwili myśleć o tym cz ktoś jest przystojny?!
- Drodzy Śmierciożercy, - rzekł. Jacy Śmierciożercy?! - wiecie jak naszą społeczność zanieczyszczają Szlamy. - tu wzdrygnął lekko. -  My musimy temu zaradzić...
- Wiemy, panie.
- Zamilcz, Crabbe. - wysyczał. - Ale do tego musimy mieć porządną armię, a wy macie ją zdobyć.
***
Rozmawiali jeszcze dobre  półgodziny. Spotkanie wyraźnie dobiegało końca, kiedy...
- Panie, tam coś się rusza. - mruknął, któryś z nich.
- Załatw to, Avery. - rzekł, ich "Pan''
- Drętwota! - usłyszeli głuchy łomot, zaklęcie wcelowało idealnie w czarnowłosą istotę pomędzy drzewami.
- Żegnajcie, do wtorku. - Mruknął Czarny Pan.
- Lucjuszu, wydaje mi się, że to Bel... - usłyszała przerażony głos swojej siostry.
- Narcyzo, proooszę! Jestem zmęczony! - przerwał jej chłopak.
Usłyszała oddalające się kroki. Została sama. Sama w środku Zakazanego Lasu.
***
- I tu cię twoja ciekawość cię zaprowadziła, Black. - przeklinała się w myślach. - A teraz grzecznie sobie poczekasz, aż zje cię to  coś, co już zajęło się twoją siostrzyczką.
Usłyszała szelest liści. Przestraszyła się nie na żarty. Miał zapaloną różdżkę, lecz nie mogła dostrzec jego twarzy. Mruknął coś, a ona mogła się już swobodnie ruszać.
- Dziękuję.  - mruknęła zmieszana, podnosząc się.
- Nie ma za co. Bellatrix, tak? - mogła zobaczyć jego twarz, ale jej nie rozpoznała. Był, pewnie w jej wieku i również był przystojny. "Bella! - wrzasnęła w myślach." Miał na sobie czarną pelerynę, a czarne włosy schludnie uczesane.
- A ty? - spytała.
- Rudolf, Rudolf Lestrange..

Jej czarne, piękne, kręcone włosy spływały kaskadą na jej ramiona, zakrywając jej, i tak już prawie niewidoczną, bladą twarz, przecinaną co chwilę, nowym strumieniem łez, wypływającym spod jej gęstych, czarnych rzęs. * - jak na razie najdłuższe zdanie, na blogu =)
________________________________________
Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć o Rudim, zapraszam do zakładki postacie. Kolejny rozdział pojawi się albo we wtorek, albo w piątek. Całuję i mam nadzieję, że się podobało. Pamiętajcie CZYTASZ=KOMENTUJESZ, a jakoś nie widzę tu ponad 1270 komentarzy XD
Całusy!

Luna

                                                               Macie Rudolfika ;)
                                             

11 komentarzy:

  1. O boziu! Jaki słodki! *-* Chcemy więcej kobieto! Więcej! Już teraz zaraz! *-* Proszę? I jeszcze.... Jak już mówisz o tym komentowaniu to może przeczytałabyś mojego bloga? *słodkie oczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obrażaj się! Po prostu jak wchodzę na twojego bloga:
      - wysiada prąd
      - rodzice konfiskują mi kompa
      - tata woła mnie żebym zrobiła pranie
      - psuje się ruter
      - komputer mi się rozładowuję
      - przypominam sobie, że nie odrobiłam matmy
      - przypalają mi się grzanki
      - muszę iść spać
      - już mam komentować ale komputer się zawiesza i zostaje taki do rana, a potem nie pamiętam co przeczytałam, ale muszę iść do szkoły
      No chyba nie jest mi pisane go przeczytać, ale w ten weekend postaram się. Nie wiesz jak mi miło, że ci się podoba. Może wstawię rozdział w poniedziałek
      Całuję Cię, Ass!

      Luna

      Usuń
  2. Wybacz, że znowu z opóźnieniem, ale od piątku do dzisiaj były u mnie przyjaciółki na takim jakby urodzinowym weekendzie i nie miałam czasu sprawdzać blogów ;)
    Rozdział super :3 szkoda że tak mało o Dromedzie i o tym, co ją zaatakowało, ale pewnie wkrótce się o tym dowiemy :3 Ach, ale jest Cyzia *.* <3 Moja ukochana Cyzia, i Lucjusz który tutaj zdaje się mieć nad nią kontrolę, a to ona powinna rządzić w tym związku :D No i spotkanie śmierciożerców ^^ Pamiętaj tylko, że Cyzia nigdy do nich nie należała, bo jeśli wypalisz na jej ręce Mroczny Znak, to obiecuję że Cię znajdę i będzie źle ;P
    Weny, Skarbie ;**
    Ciocia Bella.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba. A Cyźka będzie miała jeszcze chwile władzy w tym związku. Nie martw się o Mroczny Znak, bo nigdy tego Cyzi nie zrobię. A o Dro będzie w kolejnym rozdziale.
      Całusy!

      Luna

      Usuń
  3. CZEMU TAK KRÓTKO?!
    trafiłam tu przypadkiem i już mi się podoba, ale musze cofnąć się do początku, by wiedziec o co chodzi. Zyczę weny i miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo. Takie komy uskrzydlają, tylko nie zraź się długością rozdziałów.
      Całuję!

      Luna

      Usuń
  4. A teraz ja się tak pobawię :D
    ***
    -Luna!-krzyknęła szatynka/ciemna blondynka.
    -No co?!-zatrzasnęła ze złością książkę,ta dziewczyna zaczęła jej powoli działać na nerwy.
    -A mam pytanie...-zaczęła kładąc się na dywanie.
    -Nie wierć się tak!
    -Luna,ale kiedy ten rozdział?-zapytała słodko,chwytając swoje dwa kucyki i rozkładając na podłodze.
    -Nie bądź taka niecierpliwa!
    -Lunia! Ale ja już czekam...-zamyśliła się na chwilę.
    -Wiesz co,ty chyba nie powinnaś być w tym Slytherinie,bo na mózg ci padło.-powiedziała złośliwie.
    -Nie moja wina,że Mcgonagall mnie przeniosła!
    -A dlaczego cię przeniosła,można wiedzieć?
    -No bo... Nieważne! Rozdziału nie było już od tygodnia!-prychnęła Yuri ze złością.
    -6 dni moja droga. Naucz się liczyć.
    -Ale Luna!
    Jednak dziewczyny już nie było.
    -Luna? Lunia?! Luuuuuuunaaaaa!
    Cichy śmiech.
    -Luna! To ja tak robię! W ogóle jak...?!-krzyknęła Ass ze złością,a potem coś jej wpadło do głowy-Czemu Potter pożyczył ci niewidkę?!
    -Assarii spokojnie. Wrócę zanim się obejrzysz...
    Yuri spojrzała po całym pokoju wspólnym.
    -No dobra.... Myślę,że czas wracać do siebie.
    -Chociaż zawsze uważam,że nie powinnaś myśleć to tym razem wyjątkowo się z tobą zgadzam.
    -Luna!
    -Idź,Yuri się uczyć,bo coś mi się wydaje,że twoje zaklęcie zamieniające zegarek w talerz leży i kwiczy.
    Assarii prychnęła i wyszła złorzecząc "Masz 2 dni inaczej sama będziesz zegarkiem."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Yuri, patrz! - krzyknęła blondynka blondynka wręczając dziewczynie kawałek papieru.
      - Recepta. - mruknęła tamta.
      - No właśnie, moja.
      - Z czego się cieszysz jesteś chora.
      - Właśnie, Yuri. CHORA. To znaczy, że będę mieć więcej czasu i napiszę rozdział. - jęknęła ze zrezygnowaniem.
      - Kiedy? - spytała szatynka/ciemna blondynka, ciesząc się jak małe dziecko.
      - Dziś, albo jutro Assari. - powiedziała i ulotniła się, czemu towarzyszyło warknięcie, właścicielki TURKUSOWYCH okularów.

      Luna

      Usuń
  5. Rudolf? Co on tu robi :P pytanie retoryczne. Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń