Strony

środa, 31 grudnia 2014

14) "Musi być coś!"

Noch, hejka!
Dzisiejszy rozdział dedykuję Marion. No bo... zawsze mnie wspiera, jest i cały czas pisze o wannach. Więc... ENJOY READING and HAPPY NEW YEAR!

 Uciekłam. Najzwyczajniej uciekłam. Czemu? Właściwie to nie wiem dlaczego. Nie wiem czego miałam się spodziewać. Bałam się jego reakcji. Tak. Chyba tak. Szybkim krokiem skierowałam się do Dormitorium. Musiałam wyglądać dziwacznie, bo kiedy tylko weszłam dziewczyny zaczęły mnie wypytywać:
- Bell, co się stało? - spytała Dro, która przedwczoraj wróciła ze szpitala.
- Nie, ni... - chciałam jej odpowiedzieć, ale przerwała mi Ann.
- Wyglądasz jakby ktoś cię oszołomił, na pewno wszystko dobrze?
- Tak, wszystk... Nie… to znaczy tak. -wydukałam - Całowałam się z Jasonem. - wypaliłam w końcu.
- Iiii? - zapytała Annn.
- Nic... - mruknęłam.
- Jak to nic? Całujesz się z nim, ot tak! Musi być coś! - wzburzyła się czarna.
- Jak mówię, że nic to nic! - sama się zdenerwowałam, bo raczej nie należałam do osób nadmiernie spokojnych.
- Rozejm dziewczyny, rozejm! - wrzasnęła Andromeda stając na łóżku.
- Nie widzisz, że ona jest zdenerwowana! - ofuknęła dziewczynę, francuzka. - Bella, mon cherie*, co się stało. - kontynuowała spokojniej.
przyzwyczaiłam się już do tego, że używała różnych zdrobnień w języku francuskim. Używała go też, wtedy gdy była na maksa wkurzona, delikatnie mówiąc.
- Właściwie to nie wiem co się stało. - westchnęłam. - Niby było normalnie, dopóki... no wiecie.
- Normalnie, czyli? - spytała rozemocjonowana Dro.
- Tańczyliśmy, tak jak zwykle.  Później, jakoś tak wyszło. Byliśmy blisko siebie. Za blisko. No i wtedy przysuneliśmy nasze twarze jeszce bliżej, jak w transie. I no... pocałowałam go, a może on mnie? Nie jestem w stanie stwierdzić. - pokręciłam głową i spuściłam wzrok.
- No to mon chemin**, idziemy. Nie czas na smutki. Choć ja na twoim miejscu, bym się nie smuciła, gdyby Evan... - kręconowłosa odpłynęła gdzieś daleko...
- Ziemia do Eve! - wrasnęła Anny.
I w ten oto sposób, opuściłyśmy dormitorium numer 7, w lochach.
***
Po zameldowaniu się u Filcha, wyruszyłyśmy do Hogsmede. Na pirwszy ogień poszły sukienki. Ann wybrała pierwsza. Powiedzmy, że nie była ozbytnio wymagająca. Wybrała małą czarną, przed kolano, bez ramiączek. jeśli coś można określić mianem ''Shocking blue'', to tylko sukienkę Dromedy. Przylegająca do ciała granatowa mini, delikatnie zmarszczona na wysokości biustu, była, nie powiem, odważna. Kolejnym łupem była zielona sukienka Evy. Długa do ziemi z wycięciem na nogę, o dosyć prostym kroju. Zostałam już tylko ja. 
***
Przemierzałyśmy uliczki, które równie dobrze, mogły by być umieszczone na pocztówkach, szukając jakiegokolwieksklepu z odzieża elegancką.
Po chwili usłyszałam głos. Głos tak dobrze mi znany, nie tylko z Hogwartu, ale również z mojego rodzinnego domu. Jego właścicielka była wyraźnie zła. Nie, zdecydowanie lepszym określeniem było; zirytowana i lekko załamana. Narcyza Black.
- Do cholery, Lucjusz! Jeśli coś ci nie pasuję to mnie zostaw i nie idź ze mną na ten cholerny bal, z łaski swojej. A jeśli tak postąpisz, to won stąd, bo nie chcę więcej oglądać twojej paskudnej gęby, ty wredny, zadufany w sobie, arystokratyczny dupku. Bo inaczej przysięgem, słyszałeś, słowo Blacka, że cię zagryzę, wypatroszę, zakopię, zatańczę na kopcu, wykopię, poćwiartuję, zrobię zupę, zjem i z uśmiechem wyrzygam, za przeproszeniem! - moja, jakże ''urocza'' siostrzyczka chwilowo się uspokoiła. Podkreślam, chwilowo. 
Wynurzyłyśmy sie z naszej kryjówki. To co ujrzałyśmy, było dość nie codzienne. Malfoy kuił się pod wzburzoną Black, klęcząc i zakrywając twarz dłońmi.
- Cyziu, ja-ja przepraszam. - wydukał przerażony.
- Postanowiłyśmy opuścić to miejsce. Cyźka potrafi być naprawdę "przyjemna".
Po chwili trafiłyśmy na jakąś boczną uliczkę.
"Que Chic" głosił szyld. Weszłyśmy do sklepu. Wszędzie wisiały prześliczne suknie.
- Pomóc w czymś? - spytała kobieta w średnim wieku.
- Nie, rozejrzymy się. - odparłam.
Podłogę pokrywały machoniowe deski, a ściany pokryte były szmaragdową tapetą. Na ciężkich manekinach wisiały sukienki. Znajdowały się również na wieszakch. Wszystkie były śliczne, alenie w moim stylu. Dalej przemierzałam plątaninę, tych wyszukanych kreacji w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. WW końcu ujjrzałam sukienkę wiszącą leniwie na wieszaku. Obcisły czarny gorset i zwiewnna spódnica do kolan. To jest to! 
***
Kiedy weszłyśmy do Pokoju  Wspólnegoi wtedy potwierdziły się moje obawy.
Narcyza wciąż była obraażona na Malfoy'a. 
- Ja naprawdzę przepraszam. Cyziu błagam wybacz mi. - szeptał, podąrzając za swoją dziewczyną.
- No to o balu może zapomnieć. - stwierdziła ze śmiechem Dro. - Kiedy nasza kochana Cyźka się wkurzy, nie łatwo ją udobróchać.
***
 Obudziłam się rano całkiem wyspana. To już dzisiaj. Bal Bożonarodzeniowy. Ale jest dopiero 10, bal zaczyna się o 20:00. Trzeba będzie jakoś zagospodarować ten czas. Najpierw jednak muszę się umyć i pójść na śniadanie.
***
Nadeszła godzina sądu. No może trochę przesadzam, bo jest dopiero 18:30, ale dziewczyny już kazały zacząć mi się szykować. Coś im po donosiłam, porozmawiałam i z 18 zrobiła się 19. Wpadłam w panikę. Na szczęście z odsieczą przyszła Cyzia, która (dzięki bogu) pogodziła się już ze swoim chłopakiem. Zaczęłam od wsunięcia sukni, 19:15. Usiadłam przed toaletką, a Narcyza zrobiła mi śliczny makijaż, 19:30. Delikatne różowe usta, świetnie komponowały się z oczami pokrytymi czarnym, błyszczącym cieniem do powiek. Teraz jeszcze tylko buty, 19:45. Mój wybór padł na czarnę szpilki. No i jeszcze dodatki, 19:50. Gdyby nie moja, starsza siostra, to chyba bym sobie poradziła. W końcu założyłamn minimalistyczny wisiorek z czarną kuleczką, kolczyki do kompletu (z kuleczkami c:).
No i wzięłam jeszcze czarną kopertówkę ze srebrnym zapięciem w kształcie kulki. 
- Dziewczyny! Jest już za 5! - wrzasnęła Eva.
Przystąpiłyśmy zatem do wyścigu, my VS czas. Bieg w szpilkach, w szczególności po schodach, nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych, ale jest możliwy. Zjawiłyśmy się na schodach równo o 20. Kiedy zeszłyśmy ( z rzeczonych schodów) dostrzegłyśmy naszych partnerów. 
- Ślicznie wyglądasz. - szepnął Jay, kłaniając się z uśmiechem na ustach.
Oferował mi ramię. Po niecałych 10 sekunach usłyszeliśmy muzykę, a drzwi Wielkiej Sali otworzyły się...    

mon cherie* - moje kochanie (z franc.)
mon chemin** - moja droga (z franc.)
___________________________________
Miało być dłużej, ale się nie wyrobiłam :( Jestem zagranicą (przesunięcie czasowe), więc zasuwam na Sylwestra.  Bajecznej zabawy ;D Całuję was wszystkich i jak już mówiłam HAPPY NEW YEAR!!!!!!!!!!!!!!!!!! 


Luna


                          
              

niedziela, 28 grudnia 2014

Liebster Blog Award!!!!!!!!!!!!

Najpierw tańczyłam z poduszką (obudziłam tatę c:).  Później skakałam po wszystkich łóżkach (mama wykorzystując moją euforię, kazała mi prać skarpetki >-<). Potem się poryczałam. A kiedy się już uspokoiłam, zobaczyłam, ża zostałam nominowana po raz drugi, więc znowu się poryczałam :')

Nominowały mnie dwie cudone dziewczyny, Chloe Ann Wolf (dla mnie Wilczek) i Assari Yuri Cleto (ja wolę Ri).  Kochane dziękuję! Dzięki, dzięki, dzięki! gdyby można było to bym was nominowała, ale nie można :c

Najpierw pytania od Wilczka:
Jak zaczęła się twoja historia z pisaniem?
Jakieś opowiadania pisałam już w trzeciej klasie, ale tak naprawdę to zaczęła w wakacje, kiedy miałam 10 lat.
Jaki jest twój ulubiony kisiel/budyń?
Budyń <3
Lubisz duplo?
Kocham =*
Byłaś za granicą gdzie ile razy?
Nie lubię sie chwalić. Zatem przyjmijmy, że parę razy w Europie i Azji, no i raz w Ameryce.
Jak ma na imę twoja najlepsza przyjaciółka/przyjaciel?
Maja :)
W którym dniu i miesiącu się urodziłaś?
7 października.
Ile masz osób w klasie?
18
Czy jeśli wszystko jest możliwe, to możliwe jest, żeby coś było niemożliwe?
Skoro wszytsko jest możliwe...
Masz jakiegoś zwierzaka? Jakiego?
Pieska, kundelka, Lunkę =3 Wzieliśmy ją tego dnia, kiedy zaczęłam pisać bloga.
Lubisz Chloe Ann Wolf?GG
A kto nie lubi?

A teraz pytanka Ri:
Masz do wyboru słoik Nutelli albo nieśmiertelność, co wybierasz?
Nutelllllllllllllla <3
czy sądzisz, że ludzie - tacy jak ja - są zabawni, czy wręcz przeciwnie?
Czemu mam sądzić, że nie jestem zabawna?
Dlaczego prowadzisz bloga?
Mam mnóstwo pomysłów na historię, no i chcę pozostawić po sobie ślad w tym blogowym świecie ;)
Planujesz kiedykolwiek wydać jakąś książkę?
Nooo, tak :)
Dostajesz smoka. Jak wygląda? Jak sie nazywa? Jakie są jego szczególne zdolności?
Imię... Loony. Nie jestem zbyt kreatywna. Zdolność czytania w myśłach, kontrolowania umysłu, opowiadania snów i przepowiadanie przyszłości c:
Czytałaś kiedykolwiek ''Zwiadowców''?
Nie
Dlaczego akurat ta tematyka bloga?
Mało jest blogów o Belli. Ja chcę opowiedzieć jej historię po swojemu.  Oglądasz anime? Jeśli tak  to jakie?
Nie :( Trybut, Heros, Potterhead czy coś innego?
Potterhead =3 Ktoś chce spalić twoje wszystkie książki, co robisz?
Palę tego ktosia :) Yuri to Yuri, a zasady są po to żeby je łamać. Zatem mamy więcej pytań =)
Okay?
  
Która z Insygni Śmierci?
Peleryna ;)
Najgrubsza książka, którą przeczytałaś?
Nie pamiętam :(Jakie masz przezwisko? Dlaczego? Jeśli nie posiadasz, to chciałabyś w ogóle mieć jakieś? 
Dla przyjaciół jestem Mary, ale w rodzince mówią do mnie Mania, albo Luna *-* Gollum jest najlepszy na świecie, nie? :D xD
Raczej XD
Co dostałaś na święta?
Bluzkę za godłem Hogwartu, szalik Ravu, torbę z patronusem,sukienkę, czekoladki i 5 książek :)
Idealne miejsce do czytania książki?
Wanna XD

Pytania ode mnie:
1. Gdybyś mogła zmienić imę to jak by brzmiało?
2. Czy jest jakaś postać (książka,film), z którą się utożsamiasz?
3. Twoje ulubione zagraniczne miasto?
4. Film vs książka?  
5. Lubisz Hunców? Jeśli tak, to którego najbardziej?
6. Gdybyś miała zostać Huncwotką to jak brzmiałby twój pseudonim?
7. Drugie imię?
8. Czym wg. ciebie jest lamorożec?
9. Gdybyś miała spędzić resztę życia w książkowym/filmowym miejscu (np: Narnia,Hogwart), które byś wybrała?
10. Wolisz Lunę czy Bellatrix?
11. Lubisz mnie, prawda? XD

Nominuję:
Ciocie Bellę
Cyzię
Lilkę
jealous girl
Pannę Zgredkową
Crux
Asię A&J
Angie 13
Tigrę
Klaudynę K.
jogi_hp

Te osoby w pełni na to zasłużyły :)

Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. 

INFO: Rozdział pojawi się 31, dzięki za 3000 wyświetleń miśki =*

Luna












środa, 24 grudnia 2014

13) "Opowieść Cyzi i mnóstwo innych ważnych wydarzeń"

Hej misiaki =3
Wesołych, cudnych świąt. Żebyście często wyszczerzali swoje ząbki, weselili się. Prezntów moc i śniegu! Ten rozdział dedykuję wszystkim i każdemu z osobna. Cioci Belli, Assari, Chloe, marion, Charty, Cyzi ♫i wszystkim :* Już prawie 3 000 wyświetleń :O
Superaśnych świąt!

Wieczorem obie zasiadły na łóżku Bellatrix.
- Jak ją pokonałaś, skoro była odporna na zaklęcia? - wypaliła Bell.
- To nie było łatwe…

… kiedy cię znalazłam, Agromosklątkopazura chciała cię pożreć. Szukałam cię, chciałam cię pocieszyć. Eva powiedziała mi, że wyszłaś. Przeszukałam cały zamek, a kiedy cię nie znalazłam, potem poszłam na błonia. Wtedy zobaczyłam tego potwora. Najpierw miotałam zaklęciami. Wszystkie się od niego odbijały. Nie wiedziałam, co mam robić. Zaczęłam rzucać w nią kamieniami i wtedy zostawiła ciebie, i ruszyła w moją stronę - opowiadała Narcyza, a jej oczy z każdą chwilą robiły się coraz bardziej szkliste. - Nie miałam pojęcia, czym mogę ją pokonać. Złapałam jakiś patyk i zaczęłam ją okładać, ale wtedy jeszcze bardziej się rozwścieczyła. Odbiegłam kawałek, żeby móc pomyśleć. Nie było to takie łatwe. W końcu wymyśliłam, żeby transmutować źdźbło trawy w miecz. Zadałam pierwszy cios. I z rany zaczęła lać się srebrna krew - Cyzia zaczęła lekko drżeć. - Ciosałam mieczem na prawo i lewo, krwi było coraz więcej. W końcu trafiłam na wielkie, szmaragdowe oko na środku jej głowy - jedyną część ciała, która nie była srebrna. Oko spadło na ziemię. I... - w jej oczach stanęły łzy - ...zabiłam ją.
Bellatrix podała siostrze chusteczkę.
- W trakcie tej walki, - kontynuowała już nieco spokojniejsza. - Agromosklątkopazura zraniła mnie w dłoń. Zaczęłam mocno krwawić i wtedy, nie wiedzieć czemu, podniosłam to oko. To był szmaragd. Kiedy dotknął zranionego miejsca, zapiekło boleśnie, ale po chwili po rozcięciu nie było śladu. Szybko zaczęłam przykładać kamień do twoich ran. Wszystkie się zagoiły. Została tylko ta na brzuchu – dygocącą ręką wskazała na moją ranę. – Pomyślałam… no wiesz, mogłabyś spróbować z Dro.
Bella doskonale wiedziała, o co chodzi siostrze.
- Kiedy do niej jedziemy?
- Po południu – Narcyza uśmiechnęła się delikatnie.
***
Usiadłam obok Andromedy i złapałam ją za rękę. „Trzeba spróbować.” - pomyślałam.
Przyłożyłam kamień do serca - tak jak radziła Cyźka. Czekałam chwilę, ale nic się nie działo. Chciałam już zabrać kamień. Wtedy Dromeda otworzyła oczy. To nie były jej oczy. Było w nich coś szalonego, niebezpiecznego. I ten zielony błysk…
Andromeda warknęła i rzuciła się na mnie. W geście obronnym, wyciągnęłam kamień przed
siebie. Po chwili szmaragd roztrzaskał się na drobne kawałki, a Dro opadła na łóżko.
- Co to było? – wydyszała, patrząc na mnie przerażona.
- Nie wiem – odetchnęłam, zbierając resztki kamienia. Miałam przeczucie, że jeszcze mi się przyda.
***
Szłam korytarzem na śniadanie. Andromeda miała wrócić za 2 dni i ogromnie cieszyłam się na myśl, że odzyskam moją siostrę. Nagle, Cyzia minęła mnie w podskokach.
- Coś ty taka wesoła? – zaczepiłam ją.
- Opublikowali nową książkę o magicznych stworzeniach – odpowiedziała rozpromieniona.
- I? – nie rozumiałam, dlaczego miałoby ją to tak ucieszyć.
- Pojawił się tam rysunek i opis Agromosklątkopazury, którego autorką jestem ja!
- Magizoolodzy to zatwierdzili? - wypytywałam siostrę.
- No raczej - uśmiechnęła się.
- Co ty jeszcze wymyślisz...
***
- Drodzy uczniowie, - dyrektor powstał ze swojego krzesła, ustawionego pośrodku stołu dla nauczycieli. - w tym roku Bal Bożonarodzeniowy odbędzie się 27 grudnia, a wyjście do Hogsmeade w celu zakupienia niezbędnych drobiazgów 25. Na bal mogą przyjść uczniowie od trzeciego roku wzwyż, z parą obowiązkowo.
I wtedy zaczęły się podekscytowane szepty. A ja? Pewnie nie pójdę. Bo kto by chciał być moją parą?
Zatrzymałam się na chwilę przy drzwiach. Rudolf zmierzał w moją stronę, Jason również. Ten ostatni doszedł pierwszy. Widząc Krukona, Lestrange się wycofał.
- Bell poszłabyś ze mną na bal? - zapytał. - Jako przyjaciółka, oczywiście – dodał pospiesznie, widząc moją minę. - Jeśli nie chcesz, to nie – mruknął, zanim zdążyłam coś powiedzieć, i chciał odejść, ale go zatrzymałam.
- Chcę – zapewniłam go, energicznie kiwając głową. Tylko… wiesz… ja nie umiem tańczyć - odparła zawstydzona.
- Nauczę cię.
- I nikt się o tym nie dowie?
- Nikt. Obiecuję.
- A więc zgoda – uśmiechnęłam się.
- Wiesz gdzie jest Pokój Życzeń? - spytał chłopak.
- Tak.
- Zatem, pod Pokojem Życzeń, jutro o 19.
Uśmiechnął się i odszedł w stronę schodów.
***
Szłam na moją ostatnią „lekcję tańca”. Był 25 grudnia, potem miałam się udać z dziewczynami do Hogsmeade. Jay czekał na mnie przy drzwiach.
Sala wyglądała tak samo jak zawsze. Wysoki sufit, ściany pokryte lustrami. Czas również jak zawsze leciał szybko. Tańczyłam już naprawdę nieźle. W pewnym momencie nasze twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie. Czułam jego oddech. Nasze usta powoli złączyły się...
____________________________________
Nie jestem specjalnie zadowolona z tego rozdziału. Taki chaotyczny, mało opisów. Musiałam w nim umieścić dużo wątków, a czasu nie miałam za wiele. Chciałam wam coś wstawić na święta. 

Całuski i HAPPY CHRISTMAS =*
Luna

sobota, 13 grudnia 2014

Kolejne wymówki?...

"Uśmiechnij się!
To łatwiejsze niż tłumaczenie 
komuś dlaczego jesteś smutny."

Tak kolejne wymówki… Jak można się domyślić rozdział nie pojawi się w niedziele. Wiem, zawaliłam na całej linii. Po prostu nie dam rady. Wczoraj miałam gości, dziś byłam na jakimś rodzinnym obiedzie, a jutro jest premiera przedstawienia, mojego kółka teatralnego. Może jakoś jeszcze udałoby mi się coś sklecić na szybko po premierze, ale moja beta nie zdążyła by tego sprawdzić. W ogóle los się ostatnio do mnie nie uśmiecha. W czwartek wybiłam sobie palec i spadłam ze schodów, przez ten palec nie mogę pisać (ręcznie), więc nie mogłam napisać dwóch sprawdzianów, które były w piątek. Zatem na poprawach, w poniedziałek muszę napisać trzy sprawdziany, jeśli będę mogła pisać. No i jeszcze lektura. Ech… Nieciekawie. Za to od przerwy świątecznej do 10 stycznia powinny pojawić się ok.5 rozdziałów, bo po świętach urywam się ze szkoły ^^ 

Przepraszam, ze was zawiodłam.
Luna


niedziela, 7 grudnia 2014

12) "Twoje pieprzone szczęście, Black"

Yuri, nie bij! 
Przepraszam za to opóźnienie, ale mam zepsuty komputer :/ Ciociu, dzięki za radę =3
Wiem Yurcia, że i tak dostanę (przynajmniej) Cruciatusem, ale spróbuję cie jakoś udobruchać. Z tego właśnie powodu zadedykuję ci ten rozdział, bo inaczej nie dane, mi będzie napisanie nowego rozdziału ani zrobienię niczego innego, ponieważ podzielę los Lilki */ Tą notkę dedykuję również Cioci Belli, aby zmniejszyć jej tęsknotę za Bellcią. Pragnę również ogłosić całemu światu, że to właśnie ona została moją BETĄ!!!

Właściwie nie umiała powiedzieć co to było. Wyglądało jak miniaturowa Akromatarantula, miało w sobie coś ze Sklątki Tylnowybuchowej, a nogi zakończone były ostrymi pazurami. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała. No i jeszcze jedno: To ''coś'' było srebrne. Srebrne! Dopiero teraz zdała sobie sprawę że ''coś'' obnażyło ostre kły, z których ciekła bordowa maź. Starała się odgonić czarne myśli, włożyła rękę do kieszeni w poszukiwaniu różdżki. Uświadomiła sobie, że magiczny patyk spoczywa właśnie na jej łóżku. Super! Po prostu super! Pisane było jej zginąć w tak beznadziejny sposób. Twoje pieprzone szczęście, Black! Poczuła odór spalenizny. Tylko tego brakowało! To coś miota ogniem, jak Sklątka! Cudnie!
- A teraz uśmiechnij się Black i zamknij oczy, - prowadziła wewnętrzny monolog - jak nie patrzysz mniej się boisz, a poza tym musisz jakoś wyglądać w trumnie, nieważne, że będziesz do połowy spalona, zachowaj godność dziewczyno.
Stała tak z zamkniętymi oczami, szczerząc się jak głupia. czekała na śmierć, długą i bolesną śmierć.
Usłyszała kroki. Później był tylko ból, ból i ciemność. Dotarł do niej jeszcze krzyk. Znała ten głos.
***
Narcyza Black przemierzała korytarze Hogwartu. Była wyraźnie zdenerwowana. Wiele osób powiedziałoby, że to przez jej chłopaka, Lucjusza Malfoy'a. Nie. Nie tym razem. Jej stan spowodowała siostra, która trafiła do szpitala. Była właśnie w trakcie szukania drugiej siostry, na którą, jak na złość nie mogła trafić. Raźnym krokiem zmierzała na Błonia. Poczuła zimny listopadowy wiatr, okryła się szczelniej płaszczem.
- Skoro nie ma jej w zamku, musi być po tym swoim drzewem. - pomyślała i prędko doszła do wyznaczonego kierunku.
To co tam zobaczyła, zaparło jej dech w piersiach i zmroziło krew w żyłach.
Jej siostrę próbowała zabić... raczej próbowało zabić coś w rodzaju Akromotarantulo-sklątko- pazurowatego czegoś. Było srebrne. Zaatakowała.
- Incedio! - nic. -Reducto! - dalej nic. - Confringo! - wrzasnęła histerycznie. Zrozumiała, że zaklęciami nic nie zdziała. Musi to zabić... jakoś inaczej.
***
Obudziła się w białym, aczkolwiek jasnym pomieszczeniu czując lekki ból. Spojrzała na swój brzuch, który był źródłem nieprzyjemnego pieczenia. Na brzuchu miała bandaż. Odwinęła go lekko, aby zobaczyć podłużną szramę przecinającą jej blady brzuch. Westchnęła, przypomniała sobie wszystko. Reszta ran aktualnie się goiła, co powodowało nieprzyjemne szczypanie. Słyszała cichy szept, spokojny głos oraz jeden wyraźnie rozchisteryzowany głos, który niewątpliwe należał do jej kochanej siostrzyczki. Do tego jakiś głęboki i męski. Ale był jeszcze jeden, tak podobny do jej własnego. Była prawie pewna, że ten głos należy do Dromedy.
- Cześć Cyziu, Cześć Dromeda! - wykrzyknęła, lecz rana zapiekła boleśnie.
Zebrani w pokoju odwrócili się do niej. Był tam Dumbledore,  jej ojciec, Pani Pomfrey, mama, Cyzia i… nie było Dro. Zrozumiała. Ten głos należał do jej matki. Miały podobne głosy, tylko Narcyza miała inny. Wyższy i mniej dostojny.
- Dobrze się czujesz? - spytała Cyzia.
- Tak, dobrze. - odparła ciszej, pamiętając o wcześniejszym bólu.
- Na pewno, Bell? -spytała z troską w oczach.
- Tak, na pewno. Gdzie jest Andromeda? - spytała.
- W szpitalu. - odpowiedział jej ojciec ze smutkiem w jego, zazwyczaj nie okazujących emocji, błękitnych oczach arystokraty.
- Śpi? - dopytywała się czarnowłosa.
Ojciec tylko pokiwał głową i spuścił wzrok. Widząc to dziewczyna przytuliła się do niego. Dopiero teraz zobaczyła coś, czego nie mogła dostrzec wcześniej. Łzy. Cyganus nie miał skłonności do okazywania słabości. Kiedy wyswobodziła się z objęć ojca dostrzegła, że na policzkach matki również lśniły łzy. Z Cyzi wyleciała cała Euforia, spowodowana jej przebudzeniem. Jej policzki też stały się mokre. A co jak ona się nie obudzi? Nie da rady bez niej żyć.
- Za ile będę mogła stąd wyjść. - zwróciła się do pielęgniarki, powracając do rzeczywistości.
- Myślę, że jutro, ale na razie Panienka musi się przespać. - odrzekła kobieta.
Rodzice i Dumbledore przegnali się z nią i wyszli pospiesznie, tylko jej starsza siostra została.
Usiadła na łóżku.
- Wszystko będzie dobrze. - szepnęła i pocałowała ją czoło.
- A, o mało co  bym zapomniała. Jutro idziemy do Dromci! - wyszczerzyła ku niej ząbki i zniknęła za drzwiami.
bella zachichotała cicho, przełykając jakiś paskudny eliksir. Poprawiając poduszkę stwierdziła jedno. Wielu rzeczy nie była pewna, ale swoją rodzinę kochała z cała pewnością. Choć nie wiem jak zwariowani, arystokratyczni czy sztywni byli, są jej rodziną i zawsze będzie ich kochała. Z takimi oto przyjemnymi myślami, odpłynęła do krainy snu.
***
Obudziła się kolejnego ranka. W tym samym jasnym pomieszczeniu. Spojrzała na zegar wskazujący dziesiątą dwadzieścia jeden. Wzięła tacę ze śniadaniem z szafki nocnej. Po ranch, oprócz blizny na brzuchu. Gdy powoli przeżuwała tosta w jej głowie pojawiły się pytania. Jak Cyzia pokonała to coś? Czy Dromi w ogóle się obudzi? Nie zdążyła odpowiedzieć na jedno, bo przydreptała do niej pani Pomfrey z poranną dawką eliksirów.
- Czy ta rana się zagoi? - spytała wskazując na brzuch.
- Niestety, nie. - rzekła kobieta.
Widzisz Black? Czasami trzeba użyć szarych komórek. Teraz na zawsze będziesz posiadać tę oto piękność.
Do Skrzydła wparowała najstarsza córka Blacków.
- Ty jeszcze nie gotowa? - spytała Narcyza.
Uśmiechnęła się do siostry i pobiegła do łazienki.
***
Deportowali się przed odpychającym starym domem handlowym. Jej ojciec podszedł do wystawy i szepnął coś do manekina. Bardzo ciężko było dostać się do wystawy nie tonąc w tłumie. Po chwili jednak znajdowali się już w sterylnej poczekalni.
-Poszukuję Andromedy Black, mogła by mi pani powiedzieć gdzie ją przenieśli? - spytała Druella Black.
- Pani córka została przeniesiona na 1 piętro Urazy Magizoologiczne, sala nr.5. - odpowiedziała recepcjonistka.
Całą ekipą ruszyli na 1 piętro. Gdy dotarli do odpowiedniej sali Bellatrix spojrzała na swoją siostrę. Nie było już ran. Jedynie na jej brzuchu znajdował się bandaż, a ona bez problemu domyśliła się co się pod nim znajduję.
- Kiedy się obudzi? - spytała najmłodsza Black.
- Prawdopodobnie nie długo, ale trzeba się liczyć z tym, że to nie nastąpi. - odrzekł uzdrowiciel.
- Mamy na ten temat pewną teorię. - zaczął Albus. - Podejrzewamy, że to coś…
- Nie coś, tylko Agromosklątkopazura! - wypalił dobrze wychowana siostrzyczka czarnej, przerywając dyrektorowi.
- wsztrzyknęło jej jad, przez co śpi, a rana nie chcę się zagoić. - dokończył Dumbledore, jakby w ogóle mu nie przerwano.
- To dlaczego Bella nie śpi?- spytała Narcyza.
- Ujmijmy, że przerwałaś jej w odpowiednim momencie. Jest bardzo silna. - kontynuował dyrektor.
- I zaklęcio-odporna! - wrzasnęła "dobrze wychowana".
Siostra posłała jej pytające spojrzenie, ona odpowiedziała spojrzeniem mówiącym "Później".
***
Wieczorem zasiadły na łóżku Bellatrix.
- Jak ją pokonałaś, skoro była odporna na zaklęcia? - wypaliła Bell.
- To nie było łatwe…
_____________________________
Tak wiem, jestem okropna. Tyle nie dodaję rozdziału i kończę w takim momencie. Proszę zrozumcie, że naprawdę nie łatwo jest napisać rozdział bez weny i komputera. To moje ok.25 podejście i wreszcie udało się! Skończyłam rozdział! Może nie jest idealny, ale zajmuję 2,5 strony!  No i dziękuję za te 2 000 wyświetleń, a jest już was tyle. Nie macie pojęcia jak się cieszę, jesteście najlepszymi czytelnikami! Następny rozdział pewnie też pojawi się w weekend. Mam nadzieję że się podobało. Pamiętajcie, komentujcie!

Luna

Na zakończenie jeszcze "piękny"
rysunek Agromosklątkopazury 
by me.