Strony

niedziela, 7 grudnia 2014

12) "Twoje pieprzone szczęście, Black"

Yuri, nie bij! 
Przepraszam za to opóźnienie, ale mam zepsuty komputer :/ Ciociu, dzięki za radę =3
Wiem Yurcia, że i tak dostanę (przynajmniej) Cruciatusem, ale spróbuję cie jakoś udobruchać. Z tego właśnie powodu zadedykuję ci ten rozdział, bo inaczej nie dane, mi będzie napisanie nowego rozdziału ani zrobienię niczego innego, ponieważ podzielę los Lilki */ Tą notkę dedykuję również Cioci Belli, aby zmniejszyć jej tęsknotę za Bellcią. Pragnę również ogłosić całemu światu, że to właśnie ona została moją BETĄ!!!

Właściwie nie umiała powiedzieć co to było. Wyglądało jak miniaturowa Akromatarantula, miało w sobie coś ze Sklątki Tylnowybuchowej, a nogi zakończone były ostrymi pazurami. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała. No i jeszcze jedno: To ''coś'' było srebrne. Srebrne! Dopiero teraz zdała sobie sprawę że ''coś'' obnażyło ostre kły, z których ciekła bordowa maź. Starała się odgonić czarne myśli, włożyła rękę do kieszeni w poszukiwaniu różdżki. Uświadomiła sobie, że magiczny patyk spoczywa właśnie na jej łóżku. Super! Po prostu super! Pisane było jej zginąć w tak beznadziejny sposób. Twoje pieprzone szczęście, Black! Poczuła odór spalenizny. Tylko tego brakowało! To coś miota ogniem, jak Sklątka! Cudnie!
- A teraz uśmiechnij się Black i zamknij oczy, - prowadziła wewnętrzny monolog - jak nie patrzysz mniej się boisz, a poza tym musisz jakoś wyglądać w trumnie, nieważne, że będziesz do połowy spalona, zachowaj godność dziewczyno.
Stała tak z zamkniętymi oczami, szczerząc się jak głupia. czekała na śmierć, długą i bolesną śmierć.
Usłyszała kroki. Później był tylko ból, ból i ciemność. Dotarł do niej jeszcze krzyk. Znała ten głos.
***
Narcyza Black przemierzała korytarze Hogwartu. Była wyraźnie zdenerwowana. Wiele osób powiedziałoby, że to przez jej chłopaka, Lucjusza Malfoy'a. Nie. Nie tym razem. Jej stan spowodowała siostra, która trafiła do szpitala. Była właśnie w trakcie szukania drugiej siostry, na którą, jak na złość nie mogła trafić. Raźnym krokiem zmierzała na Błonia. Poczuła zimny listopadowy wiatr, okryła się szczelniej płaszczem.
- Skoro nie ma jej w zamku, musi być po tym swoim drzewem. - pomyślała i prędko doszła do wyznaczonego kierunku.
To co tam zobaczyła, zaparło jej dech w piersiach i zmroziło krew w żyłach.
Jej siostrę próbowała zabić... raczej próbowało zabić coś w rodzaju Akromotarantulo-sklątko- pazurowatego czegoś. Było srebrne. Zaatakowała.
- Incedio! - nic. -Reducto! - dalej nic. - Confringo! - wrzasnęła histerycznie. Zrozumiała, że zaklęciami nic nie zdziała. Musi to zabić... jakoś inaczej.
***
Obudziła się w białym, aczkolwiek jasnym pomieszczeniu czując lekki ból. Spojrzała na swój brzuch, który był źródłem nieprzyjemnego pieczenia. Na brzuchu miała bandaż. Odwinęła go lekko, aby zobaczyć podłużną szramę przecinającą jej blady brzuch. Westchnęła, przypomniała sobie wszystko. Reszta ran aktualnie się goiła, co powodowało nieprzyjemne szczypanie. Słyszała cichy szept, spokojny głos oraz jeden wyraźnie rozchisteryzowany głos, który niewątpliwe należał do jej kochanej siostrzyczki. Do tego jakiś głęboki i męski. Ale był jeszcze jeden, tak podobny do jej własnego. Była prawie pewna, że ten głos należy do Dromedy.
- Cześć Cyziu, Cześć Dromeda! - wykrzyknęła, lecz rana zapiekła boleśnie.
Zebrani w pokoju odwrócili się do niej. Był tam Dumbledore,  jej ojciec, Pani Pomfrey, mama, Cyzia i… nie było Dro. Zrozumiała. Ten głos należał do jej matki. Miały podobne głosy, tylko Narcyza miała inny. Wyższy i mniej dostojny.
- Dobrze się czujesz? - spytała Cyzia.
- Tak, dobrze. - odparła ciszej, pamiętając o wcześniejszym bólu.
- Na pewno, Bell? -spytała z troską w oczach.
- Tak, na pewno. Gdzie jest Andromeda? - spytała.
- W szpitalu. - odpowiedział jej ojciec ze smutkiem w jego, zazwyczaj nie okazujących emocji, błękitnych oczach arystokraty.
- Śpi? - dopytywała się czarnowłosa.
Ojciec tylko pokiwał głową i spuścił wzrok. Widząc to dziewczyna przytuliła się do niego. Dopiero teraz zobaczyła coś, czego nie mogła dostrzec wcześniej. Łzy. Cyganus nie miał skłonności do okazywania słabości. Kiedy wyswobodziła się z objęć ojca dostrzegła, że na policzkach matki również lśniły łzy. Z Cyzi wyleciała cała Euforia, spowodowana jej przebudzeniem. Jej policzki też stały się mokre. A co jak ona się nie obudzi? Nie da rady bez niej żyć.
- Za ile będę mogła stąd wyjść. - zwróciła się do pielęgniarki, powracając do rzeczywistości.
- Myślę, że jutro, ale na razie Panienka musi się przespać. - odrzekła kobieta.
Rodzice i Dumbledore przegnali się z nią i wyszli pospiesznie, tylko jej starsza siostra została.
Usiadła na łóżku.
- Wszystko będzie dobrze. - szepnęła i pocałowała ją czoło.
- A, o mało co  bym zapomniała. Jutro idziemy do Dromci! - wyszczerzyła ku niej ząbki i zniknęła za drzwiami.
bella zachichotała cicho, przełykając jakiś paskudny eliksir. Poprawiając poduszkę stwierdziła jedno. Wielu rzeczy nie była pewna, ale swoją rodzinę kochała z cała pewnością. Choć nie wiem jak zwariowani, arystokratyczni czy sztywni byli, są jej rodziną i zawsze będzie ich kochała. Z takimi oto przyjemnymi myślami, odpłynęła do krainy snu.
***
Obudziła się kolejnego ranka. W tym samym jasnym pomieszczeniu. Spojrzała na zegar wskazujący dziesiątą dwadzieścia jeden. Wzięła tacę ze śniadaniem z szafki nocnej. Po ranch, oprócz blizny na brzuchu. Gdy powoli przeżuwała tosta w jej głowie pojawiły się pytania. Jak Cyzia pokonała to coś? Czy Dromi w ogóle się obudzi? Nie zdążyła odpowiedzieć na jedno, bo przydreptała do niej pani Pomfrey z poranną dawką eliksirów.
- Czy ta rana się zagoi? - spytała wskazując na brzuch.
- Niestety, nie. - rzekła kobieta.
Widzisz Black? Czasami trzeba użyć szarych komórek. Teraz na zawsze będziesz posiadać tę oto piękność.
Do Skrzydła wparowała najstarsza córka Blacków.
- Ty jeszcze nie gotowa? - spytała Narcyza.
Uśmiechnęła się do siostry i pobiegła do łazienki.
***
Deportowali się przed odpychającym starym domem handlowym. Jej ojciec podszedł do wystawy i szepnął coś do manekina. Bardzo ciężko było dostać się do wystawy nie tonąc w tłumie. Po chwili jednak znajdowali się już w sterylnej poczekalni.
-Poszukuję Andromedy Black, mogła by mi pani powiedzieć gdzie ją przenieśli? - spytała Druella Black.
- Pani córka została przeniesiona na 1 piętro Urazy Magizoologiczne, sala nr.5. - odpowiedziała recepcjonistka.
Całą ekipą ruszyli na 1 piętro. Gdy dotarli do odpowiedniej sali Bellatrix spojrzała na swoją siostrę. Nie było już ran. Jedynie na jej brzuchu znajdował się bandaż, a ona bez problemu domyśliła się co się pod nim znajduję.
- Kiedy się obudzi? - spytała najmłodsza Black.
- Prawdopodobnie nie długo, ale trzeba się liczyć z tym, że to nie nastąpi. - odrzekł uzdrowiciel.
- Mamy na ten temat pewną teorię. - zaczął Albus. - Podejrzewamy, że to coś…
- Nie coś, tylko Agromosklątkopazura! - wypalił dobrze wychowana siostrzyczka czarnej, przerywając dyrektorowi.
- wsztrzyknęło jej jad, przez co śpi, a rana nie chcę się zagoić. - dokończył Dumbledore, jakby w ogóle mu nie przerwano.
- To dlaczego Bella nie śpi?- spytała Narcyza.
- Ujmijmy, że przerwałaś jej w odpowiednim momencie. Jest bardzo silna. - kontynuował dyrektor.
- I zaklęcio-odporna! - wrzasnęła "dobrze wychowana".
Siostra posłała jej pytające spojrzenie, ona odpowiedziała spojrzeniem mówiącym "Później".
***
Wieczorem zasiadły na łóżku Bellatrix.
- Jak ją pokonałaś, skoro była odporna na zaklęcia? - wypaliła Bell.
- To nie było łatwe…
_____________________________
Tak wiem, jestem okropna. Tyle nie dodaję rozdziału i kończę w takim momencie. Proszę zrozumcie, że naprawdę nie łatwo jest napisać rozdział bez weny i komputera. To moje ok.25 podejście i wreszcie udało się! Skończyłam rozdział! Może nie jest idealny, ale zajmuję 2,5 strony!  No i dziękuję za te 2 000 wyświetleń, a jest już was tyle. Nie macie pojęcia jak się cieszę, jesteście najlepszymi czytelnikami! Następny rozdział pewnie też pojawi się w weekend. Mam nadzieję że się podobało. Pamiętajcie, komentujcie!

Luna

Na zakończenie jeszcze "piękny"
rysunek Agromosklątkopazury 
by me.

14 komentarzy:

  1. Cyzia! Tak dużo Cyzi, tak dużo szczęścia ^^
    Super rozdział, chyba najlepszy :D Agromosklątkopazura... dobre :D ciekawe jak sobie z tym czymś poradziła Cyzia :3 anyway, cokolwiek zrobiła, teraz na pewno każda Agromosklątkopazura będzie się bała stanąć jej na drodze :3
    Świetny ten rysunek :D
    Musimy się jeszcze umówić, jak to będzie z tym moim betowanien ;)
    Czekam na kolejny rozdział w którym Cyzia skopie ten tylnowybuchowy tyłek ;3
    Ach, no i Bella była świetna w tym rozdziale. Nie ważne że zaraz umrzesz, uśmiechnij się, musisz ładnie wyglądać w trumnie <3 ktoś tu chyba musi popracować nas swoimi priorytetami ;)
    Całusy, Ciocia Bella ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz zupełną rację Agromosklątkopazury boją się Cyzi! Naprawdę uważasz, że mój rysunek jest ładny? Jeśli chodzi o priorytetami, masz zupełną rację ;) Jeszcze raz dziękuję ci za te wszystkie komplementy =D Betowanie… no właśnie. Umówimy się prze maila.

    Całusiaki
    od Luny =3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak w obliczu śmierci myśleć o wyglądzie. Ten moment był zabawny, choć Bella znalazła się w naprawdę ciężkiej sytuacji bez wyjścia. Gdyby nie Cyzia... ale całe szczęście starsza siostra przybyła na ratunek. Ciekawa jestem jak Narcyza załatwiła to coś. Obcasem? Gazetą? XD Sprejem na "agromosklątkowe-coś tam"?.Hehe.
    Rozdział dłuższy od poprzednich, to prawda i jakoś szybko zleciał. Czytało się naprawdę z górki. Długo kazałaś na niego czekać, ale było warto. Chociaż przerwałaś w takim momencie... ;_; A nic to. Poczekam na ciąg dalszy. ^^
    Rysunek ciekawy. Zanim zaczęłam czytać, dokładnie mu się przyjrzałam i zastanawiałam się, co "to coś" ma z boku. To chyba ogień, mhm? Podobne trochę do pająka. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och nie domyślisz się jak Cyzia ją załatwi, a to coś z boku to jest ogień. Cieszę się, że rozdział ci się podobał. Bardzo mi miło. Napisałabym więcej, ale muszę iść na śniadanie, bo spóźnie się so szkoły ^^

      Całuję!
      Luna

      Usuń
  4. Dzień dobry wieczór!
    Dopiero zaczynam przygodę z Twoim blogiem, więc o treści wypowiedzieć się nie mogę ale z miejsca zachwyciła mnie playlista <3 Mogłabym prosić o tytuły wszystkich piosenek? Rozpoznałam Birdy, którą uwielbiam, ale reszty nie kojarzę ;/ Byłabym wdzięczna! ;p
    Teraz biorę się za czytanie, a gdy skończę to się odezwę i skomentuję ;)
    Crux

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skinny Love, Terrible Love i Not About Angels. Strasznie mi miło, że masz zamiar przeczytać :)

      Luna

      Usuń
  5. - To coś?- blondynka uniosła brwi- To coś?
    - Tak, a co w tym złego?- odparła druga odrywając się od książki.
    - Nie, nic. Nieważne.
    Zapanowała cisza, a przynajmniej pomiędzy dziewczynami, bo w wielkiej sali był straszny hałas, ale nie oszukujmy się, bo kiedy w wielkiej sali nie było hałasu? Nagle okularnica zaczęła się głośno śmiać.
    - Co? Co jest w tym takiego śmiesznego?
    - Zupełnie jak ty!-wskazała oskarżycielsko na Lunę.
    - Ale co jak ja?
    - Tak samo jak ty ostatnio! Na zaklęcia zapomniałaś różdżki! I tak samo powiedziałaś! Tyle,że zwracałaś się do mnie,cytując brzmiało to mniej więcej tak: "Twoje pieprzone szczęście Cleto, że nie mam różdżki bo bym ci nogi z du..."
    - Dobra! Dobra. Pamiętam jak profesor Flitwick się darł wtedy.
    Blondynka zachichotała i wróciła do lektury, czytanej potajemnie pod stołem.
    - Jaki śmieszny rysunek!- krzyknęła Yuri, kiedy już jej oczy przebiegły znaczną ilość tekstu.
    - Emm... Ri... Zapomniałaś o pewnym ważnym szczególe...
    - Jakim?
    - Co panna tu robi, panno Cleto?-usłyszała głos McGonagall- O ile się nie mylę stół gryfonów jest tam.
    - Ale ja usiadłam TUTAJ, czy jest jakieś prawo zabraniające tego?
    - Panno Cleto!- profesorka zrobiła się purpurowa na twarzy- Dzisiaj o 16 w moim gabinecie.
    - CO?!
    - I -15 punktów dla Gryffindoru. A teraz zmykaj do swojego stołu! No już!- krzyknęła i odprowadziła Gryfonkę wzrokiem.
    ***
    - Luna!- dobiegło z kieszeni właścicielki blond loków.
    - Czego?- warknęła odgarniając kosmyki i krzyżując nogi w kostkach.
    - Wiesz... Póki McGonagall sobie poszła
    - Poszła sobie? Jak to zrobiłaś?
    - Emm... Senna Mara nie zdradza swoich tajemnic.
    - Jestem Senną Marą razem z tobą!
    - Wiem. - Luna, chociaż jej nie widziała, ponieważ lusterko nadal pozostawało w kieszeni mogłaby przysiąc, że Ass uśmiechnęła się szeroko- Powiedzmy, że ZUPEŁNYM PRZYPADKIEM kilku pierwszaków zatruło się zupą.
    - Znowu kupowałaś Magiczne Wyroby Wesleyów?!
    - Nie... Skądże...
    - Ech... To czego chcesz Cleto?
    - Chciałam odpowiedzieć na twoje pytania, ale skoro nie chcesz...
    - Ależ chcę!- Luna podskoczyła, a jej zły nastrój minął.
    Odpowiedział jej perlisty śmiech.
    - Teraz możesz chcieć.
    - Ass? Ri? Yuri?! Yurcia?! CLETO!
    Usłyszała tylko śmiech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straaaaasznie lubię takie komentarze, Senna Maro! I takich oczekuję :) :D

      Usuń
  6. Obiecałam - Jestem :D.
    Piszesz rewelacyjnie. Dałaś mi przy okazji tyle weny i wyleczyłaś z kataru!
    Nie mam pomysłu na komentarz, komplementy i.t.d.
    Nienawidzę mówić o błędach... Jeżeli teraz tego nie zrobię, nie nastąpi to nigdy.
    #narracja - wiem, że dużo o tym ci pisali, wiem, wiem, wiem!!!
    Albo czytam nie uważnie albo tak jest - mylę się z osobami. Kto co mówi.
    Przepraszam za krytykę ( ja tego nienawidzę ).
    Szablon, słaby, nie da się czytać, masakra... Tak kłamanie też nie moja działka - dziwne ze mnie stworzenie. NIESAMOWITY jest!!! *wkurza mnie tylko automatyczna muzyka, otworzyłam mnóstwo kart i...* trzeba było tyle nie otwierać! wiem, ale chciałam przeczytać !!! ).
    Gadam do siebie ! Woow!
    Wracam do #szablon, zajebisty! Mój jest, wiesz jaki jest xD. Nie jestem dobra w programowaniu.
    skończyła mi się czekolada :( - smutas ze mnie.
    Rysunek mi się podoba :). Za szybko zmieniam nastrój.
    Ciekawe jaka bd w przyszłości :/ :O O.o.
    Cześć ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy czytam twoje komentarze to chcę mi się śmiać z radości :D Straaaaaszliwie mi miło, że przybyłaś tutaj :D Właśnie zrozumiałam, że nie za bardzo rozumiem tego koma. Ale co z tego przecież takie kochaaaam <3

      Luna

      Usuń
    2. Ogarnąć się tego nie da.
      Jednak przy tabletkach przeciwbólowych i mnóstwa gorącej czekolady da się dojść do sedna.

      Usuń
  7. Nie czytaj tego!
    Dostaniesz wstrząsu umysłowego. Zawiera moją osobowość!

    do rzeczy - NIE MAM KATARU DZIĘKI - męczę się od czwartku - uff.
    Mam 33 książki do przeczytania - znikam - Chcę być Hermioną jej to szybko się czytało...
    Nie lubię cię, twoje posty są za dobre a ja nie lubię czekać - wkurzona mina :( Ehh. Wut? O.o Mam jeszcze 2 czekolady?

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze masz cudowny szablon. Po drugie wspaniale piszesz. Jak to sie mawiało masz lekkie pióro. :) Trudno streścić w jednym komentarzu dwanaście rozdziałów... Żałuję, ze nie czytałam bloga od poczatku, ale jakos tak nie mialam na nic sily. Ani na pisanie, ani na czytanie. Przyjaciolka smiala sie, ze to przez "jesienną" depresje. Ciesze sie, ze Cyzia pojawia sie u Ciebie, bo ona jest taaaka kochana. Bella u Ciebie jest taka jaką sobie wyobrażałam. Agromosklątkopazura... Merlinie, ze sie tak wyrażę to bylo MEGA xD Rysunek również świetny. :P Nigdy nie wpadłabym na takie coś. Podziwiam. :*
    W sumie ten komentarz jest bardzo dziwny... :-: Wybacz za niego, poprawię się nastepnym razem :33
    Przepraszam za błędy - tablet
    Czekam na rozdzial. Caluski, Cyzia :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Cyziu dziękuję!
      Ja tę czasami miewam ''jesienną'' depresję. Cyzia forever THE BEST! To ciekawe, że tak samo wyobrażamy sobie Bel :) Agromosklątkopazura, z tydzień obmyślałam tą nazwę. No widzisz, bo ja mam poroąbaną wyobraźnię :D

      Również całuję :*
      Luna

      Usuń