Dzięki!
Nie ona nie może spóźnić się na mecz, nie może! Jeszcze musi się przebrać i wysłuchać nudnej mowy Greengrass. Zostało 15 minut może jeszcze zdąży. Uff, już wchodzi do przebieralni.
- Bell, gdzie byłaś? - spytała Dro przestraszona.
- Mogłaś się spóźnić! - ofuknęła mnie pani kapitan.
- Prze-pra-szam. - wydyszałam i zabrałam się za przebieranie.
Po paru chwilach kiedy wszyscy byli gotowi, z ust Pameli Greengrass popłynęła mowa, która (teoretycznie) miała ich zmotywować.
- Nie jesteśmy świetni, więc nie Możemy mieć pewności, że wygramy. Nie powiem wam, żebyście uwierzyli w siebie i się rozluźnili. Macie się skupić i wygrać. Powodzenia!
- Ale motywujące. - mruknęłam do Dromedy.
- Przecież znasz, Pamlę. Jedyna i niezastąpiona. - odmruknęła.
- Mogłaś się spóźnić! - ofuknęła mnie pani kapitan.
- Prze-pra-szam. - wydyszałam i zabrałam się za przebieranie.
Po paru chwilach kiedy wszyscy byli gotowi, z ust Pameli Greengrass popłynęła mowa, która (teoretycznie) miała ich zmotywować.
- Nie jesteśmy świetni, więc nie Możemy mieć pewności, że wygramy. Nie powiem wam, żebyście uwierzyli w siebie i się rozluźnili. Macie się skupić i wygrać. Powodzenia!
- Ale motywujące. - mruknęłam do Dromedy.
- Przecież znasz, Pamlę. Jedyna i niezastąpiona. - odmruknęła.
Nie mogłyśmy kontynuować rozmowy, ponieważ przerwał nam komentator.
- Pierwszy mecz: Gryffindor Slytherin! - krzyknął - Dla lwów grają: Armel Amy, Sparkles Jessica i Tonks Ted; na pozycji ścigających. Broni Dostin Hugo. Pałakarzami są Harrison Jack i Miler Masson. Szukającym jest Jacob Filip. Slytherin: Ściagający: Black Bellatrix i Andromeda, Lastrange McMore Arnold. Obrońca Roiser Evan, Szukający Lucjusz Malfoy i Pałkarze Greengrass Pamela i Parkinson Robert.
Gwizdek Pani Hooch sprawił tym, że wszystkie miotły wzniosły się razem z właścicielami. Rozpoczął się mecz. Ach, jak kocham mecze.
- Lastrange do Black, Black do Black, strzela! 10:0 dla Węży.
Zielony sektor oszalał. Straciłam kontakt ze światem już po pierwszym golu, był tylko kafel, pętle i Ja. Było 260 do 100 dla nas. Właśnie strzelałam kiedy poczułam ból głowy. Mimo to strzeliłam. Wleciało równo w środkową pętle, ale ból z każdą chwila się natężał Nie wiedziałam co się dzieje, powoli opadałam. Ted zauważył to jako pierwszy i podleciał do mnie. Usłyszałam gwizdek i zrozumiałam, że oberwałam tłuczkiem. Zleciałam z miotły. Spodziewałam się, że poczuję twardą ziemię. Nie, poczułam sine ramiona. Ted wylądował ze mną na trawie, a ja powoli przestawałam kontaktować. Zobaczyłam jeszcze wysoką czarnowłosą postać biegnącą w moją stronę - z pewnością był to chłopak - wziął mnie na ręce i zaczął gdzieś iść. Dziwnie drgnęłam czując jego dotyk, mimo to nie rozpoznałam go. Dalej była już tylko ciemność.
***
Obudziłam się w sterylnie białej sali z ozdobnikami na suficie. Z odsłoniętych okien sączyło się subtelne światło. Było prawie zupełnie cicho. Prawie, ponieważ słyszałam stłumione szepty. Podniosłam się i zobaczyłam trzy rozmazane postacie. Dwie z nich miały czarne włosy - chłopak i dziewczyna, tego byłam pewna ponieważ jedna z nich miała długie czarne kręcone włosy (tak podobne do moich) - oraz blond włosy chłopak. Dopiero po chwili zrozumiałam z kim mam doczynienia.
- Teddy, nie wiem jak ci dziękować! - wrzasnęłam na powitanie, wyraźnie ich zaskakując.
Jason nachmurzył się trochę.
- On też ci pomógł. - powiedziała Dro.
- No nie złość się. - mruknęłam do Nordsona, przytulając się do niego i całując w policzek. Znowu poczułam to dziwne mrowienie i upewniłam się w przekonaniu, że to on mnie tu zaniósł. Wróciłam do świata żywych.
- A, gdzie dziewczyny? - zapytałam.
- Długo tu siedziały, ale musiały pójść do Ślimaka na szlaban. - wytłumaczyła ją Dromeda.
- Jest niedziela. - westchnęłam i rzuciłam się na poduszkę. Szybko tego pożałowałam bo ból głowy powrócił.
- Żegnam, państwa. Panna Black musi odpocząć. - usłyszałam skrzekliwy głos pielęgniarki.
Z nietęgą miną pożegnałam się z przyjaciółmi. Kiedy wyszli myślałam jeszcze trochę o tych specyficznych dreszczach. W końcu nic nie wymyśliłam, ponieważ zasnęłam.
__________________________________
Ciociu Bello, Assari ma nadzieję, że jest OK. Wiem nie najdłuższy, ale sprawdzianów wciąż przybywa i przybywa, a nauki nie ubywa :) I jeszcze... OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE OD DZIŚ TYLKO CZASAMI BĘDĘ WSTAWIAĆ ZDJĘCIA!
Czekam na komentarze i całuje!
Luna
- Pierwszy mecz: Gryffindor Slytherin! - krzyknął - Dla lwów grają: Armel Amy, Sparkles Jessica i Tonks Ted; na pozycji ścigających. Broni Dostin Hugo. Pałakarzami są Harrison Jack i Miler Masson. Szukającym jest Jacob Filip. Slytherin: Ściagający: Black Bellatrix i Andromeda, Lastrange McMore Arnold. Obrońca Roiser Evan, Szukający Lucjusz Malfoy i Pałkarze Greengrass Pamela i Parkinson Robert.
Gwizdek Pani Hooch sprawił tym, że wszystkie miotły wzniosły się razem z właścicielami. Rozpoczął się mecz. Ach, jak kocham mecze.
- Lastrange do Black, Black do Black, strzela! 10:0 dla Węży.
Zielony sektor oszalał. Straciłam kontakt ze światem już po pierwszym golu, był tylko kafel, pętle i Ja. Było 260 do 100 dla nas. Właśnie strzelałam kiedy poczułam ból głowy. Mimo to strzeliłam. Wleciało równo w środkową pętle, ale ból z każdą chwila się natężał Nie wiedziałam co się dzieje, powoli opadałam. Ted zauważył to jako pierwszy i podleciał do mnie. Usłyszałam gwizdek i zrozumiałam, że oberwałam tłuczkiem. Zleciałam z miotły. Spodziewałam się, że poczuję twardą ziemię. Nie, poczułam sine ramiona. Ted wylądował ze mną na trawie, a ja powoli przestawałam kontaktować. Zobaczyłam jeszcze wysoką czarnowłosą postać biegnącą w moją stronę - z pewnością był to chłopak - wziął mnie na ręce i zaczął gdzieś iść. Dziwnie drgnęłam czując jego dotyk, mimo to nie rozpoznałam go. Dalej była już tylko ciemność.
***
Obudziłam się w sterylnie białej sali z ozdobnikami na suficie. Z odsłoniętych okien sączyło się subtelne światło. Było prawie zupełnie cicho. Prawie, ponieważ słyszałam stłumione szepty. Podniosłam się i zobaczyłam trzy rozmazane postacie. Dwie z nich miały czarne włosy - chłopak i dziewczyna, tego byłam pewna ponieważ jedna z nich miała długie czarne kręcone włosy (tak podobne do moich) - oraz blond włosy chłopak. Dopiero po chwili zrozumiałam z kim mam doczynienia.
- Teddy, nie wiem jak ci dziękować! - wrzasnęłam na powitanie, wyraźnie ich zaskakując.
Jason nachmurzył się trochę.
- On też ci pomógł. - powiedziała Dro.
- No nie złość się. - mruknęłam do Nordsona, przytulając się do niego i całując w policzek. Znowu poczułam to dziwne mrowienie i upewniłam się w przekonaniu, że to on mnie tu zaniósł. Wróciłam do świata żywych.
- A, gdzie dziewczyny? - zapytałam.
- Długo tu siedziały, ale musiały pójść do Ślimaka na szlaban. - wytłumaczyła ją Dromeda.
- Jest niedziela. - westchnęłam i rzuciłam się na poduszkę. Szybko tego pożałowałam bo ból głowy powrócił.
- Żegnam, państwa. Panna Black musi odpocząć. - usłyszałam skrzekliwy głos pielęgniarki.
Z nietęgą miną pożegnałam się z przyjaciółmi. Kiedy wyszli myślałam jeszcze trochę o tych specyficznych dreszczach. W końcu nic nie wymyśliłam, ponieważ zasnęłam.
__________________________________
Ciociu Bello, Assari ma nadzieję, że jest OK. Wiem nie najdłuższy, ale sprawdzianów wciąż przybywa i przybywa, a nauki nie ubywa :) I jeszcze... OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE OD DZIŚ TYLKO CZASAMI BĘDĘ WSTAWIAĆ ZDJĘCIA!
Czekam na komentarze i całuje!
Luna